Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 15 listopada 2012

Capitolo 3

Anastasia.. Solówka akustyczna Slash'a. Pomacałam ręką na stoliku i odebrałam telefon.
- He? - jęknęłam zaspanym głosem półprzytomnie.
- No Heeej !- usłyszałam głos Maćka.
- Ja pierdole.. - mruknęłam. -  Uprzedzę twoje pytanie.. Tak śpię.
- Aham, a ja się nudzę..
- Serio?
- Tak.  - zaśmiał się
- To pogadamy jutro.. - rozłączyłam się i spojrzałam na zegarek, była 2:49 - Zabiję go.. westchnęłam i poszłam dalej spać.
Jako, że była sobota to pospałam sb do 14. Usiadłam na łóżku, ziewając. Postanowiłam przedzwonić do Maćka i spytać po co do mnie dzwonił. Wyjęłam telefon i wybrałam jego numer.
- Dzień dobry - odebrał radosnym głodem.
- Hej, mogę wiedzieć po jakiego chuja do mnie dzwonisz po 2 w nocy?! - zaśmiałam się.
- Sorry, taka moja natura.. Po prostu lubię wkurzać ludzi.
- Mhm..
- Co robisz dzisiaj ?
- Mam w planach pouczyć się, no sorry.. jeszcze chodzę do szkoły, a ty ? - odpowiedziałam.
- To Ci pomożemy.. Spodziewaj się dzisiaj kilku gości.
- O Boże. Dobra kończę, idę na śniadanie.
- Śniadanie?! Jest południe..
- No niestety przez jakiegoś kolesia, który dzwonił do mnie w nocy muszę jeść śniadanie na obiad.
- Pff.. ale cham ! - zaśmiał się.
- No. - również nie powstrzymałam się od śmiechu. - Dobra, Pa.
- Narazie.
Wstałam i zeszłam na dół. Po drodze minęłam lustro.. Wyglądałam jak zombie. Cały dom już był na nogach. W salonie mama miała jakiegoś gościa, więc szybko się przywitałam i zniknęłam w kuchni. Przy stole siedział Filip i jadł kanapki.
 - HA!! YEAH ! - skoczyłam z radości.
- Co?
- W końcu pobiłam Cię w spaniu! Nie jesteś ostatni! - zrobiłam "Epic win ! " i sięgnęłam do lodówki po mleko.
- Oj tam, przeżywasz.. - pokazał mi język, a ja odwzajemniłam gest.
- Dzisiaj trenujesz? - spytałam siadając naprzeciw niego.
- Mhm.. o 17:00.
- Aaa.. - zamyśliłam się i sięgnęłam po "Tygodnik żużlowy".
Przeglądałam gazetę. Rozmyślałam nad tym jak to by było fajnie być żużlowcem.. Mogłabym się zapisać, ale marne szanse czy kiedykolwiek dostanę się do drużyny bądź ligi. Postanowiłam zostać przy motorach crossowych, choć i tak żużel będę miała w sercu do końca mojego życia. Nagle znowu usłyszałam hit Slash'a dobiegający z mojej kieszeni.
- Halo?
- Gabu!! - usłyszałam radosny głos po drugiej stronie.
- Gosia?
- Nie, Joan Jett..
- Jak tam ? - zaśmiałam się.
- Dzwonię by spytać, co dzisiaj robisz ?
- Uczę się i mam się spodziewać gości, a czemu?
- Gości? Kto? - spytała bez namysłu.
- Nie wiem..
- A on będzie?
- Hm.. pewnie tak.
- Gabu.. - zaczęła pytającym tonem.
- Ech.. wbijaj. - westchnęłam.
- Napisz jak będą. Ja kończę, pa.
- Narazie. - rozłączyłam się.
Ach.. ta Gosia. Jak słyszy, że Pawlicki u mnie w domu to już pod drzwiami stoi. To jest miłość. Poszłam na górę zahaczając o łazienkę. W pokoju rzuciłam się na łóżko i odpaliłam laptopa. Na facebooku już pojawiły się zdjęcia z wczoraj. Patryk dodał fotę na której mamy dziwne miny. Nie mogłam ze śmiechu. Popisałam jeszcze z innymi ludźmi i postanowiłam wziąć się za naukę. Pierwsze sięgnęłam po chemię. Po niecałej godzinie w drzwiach mojego pokoju stanęli Maciek, Zengi i Dudek. Ich gościna w moim domu to nie jest dobry pomysł.
- Możecie łaskawie nie grzebać mi w zdjęciach?! - wydusiłam z siebie przez śmiech, widząc jak Maciek przygląda się mojej ścianie z plakatami żużlowców i minę Grzesia widzącego moje zdjęcia jak byłam mała.
Patryk dorwał się do mojego albumu ze zdjęciami i nagle wszyscy znaleźli się na moim łóżku. Zaczęli oglądać i śmiać się. Napisałam sms do Gosi : " Niestety nie ma Przema, ale jest Maciek, Grześ i Patryk. Demolują mi pokój. Ratuj!". Spojrzałam, a oni śmiali się z mojej miny na fotce. Fota przestawiała mnie patrzącą na psa z miną w stylu " I kill you".
- A co mi tam..- machnęłam ręką i dołączyłam do oglądania zdjęć. I tak minęła połowa dnia. Około 17:00 wpadliśmy na pomysł, aby wstąpić po Przema i udać się do Gosi. Zamurowało ją widząc w drzwiach mnie siedzącą " na barana" u Magica przy drzwiach i resztę stojącą za nami. Wparowaliśmy do jej pokoju i również rozpoczęliśmy "przegląd" szaf. Niestety nic nie znaleźliśmy.. a szkoda. Gośka była w 7 niebie gdy Przemo też był z nami. Dobiła 22:00 i musiałam spadać.
- Przez was znowu zarwę noc ucząc się chemii.. - zbulwersowałam się.
- Przeżyjesz! - poklepał mnie po plecach Patryk.
 - Tsa..





^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No ładnie.. chyba mnie ktoś czyta.. miło xD

Pozdrowienia<3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz