Łączna liczba wyświetleń

sobota, 29 grudnia 2012

Capitolo 8

- Przepraszam.. - mruknął, gdy tylko się od siebie oderwaliśmy. Podszedł do okna i gapił się w jakiś punkt. Zaczęło padać, stopniowo coraz mocniej. Ja stałam oparta o blat, splotłam ręce na brzuchu. Po chwili spojrzał na mnie i nasze oczy się spotkały. Miałam mieszane uczucia, sama nie wiedziałam co do niego czuję. Ruszył do wyjścia.
- Patryk! - krzyknęłam za nim, a on bez słowa chwycił kurtkę i wyszedł na ulewę. Nie wiedziałam co robić. Spojrzałam przez okno za nim, ale już go nie było. Opuszkami palców przejechałam po dolnej wardze. Może i dobrze? Może potrzebujemy trochę czasu? Musiałam to przemyśleć.

                                                       ~*~
Minęło kilka tygodni. Filip już wyszedł ze szpitala. Mimo, że mieszkamy praktycznie obok siebie, to przez ten czas w ogóle nie widziałam się z Patrykiem. Nie mogłam wyrzucić z głowy tego wspomnienia. Zrobiło mi się ciężko na sercu. Poszłam szukać pociechy u Grzesia. Przebrałam się w troszkę za duży T- shirt "Fanatycy", czarne rurki, założyłam moje zielone DC i wybiegłam na zewnątrz. Postanowiłam najpierw napisać do niego czy jest w domu. Zwolniłam kroku żeby skupić się na sms'sie. Nagle poczułam, że na kogoś wpadłam.
- Patrz jak chodzisz! - wymskło mi się. Spojrzałam na poszkodowanego prze ze mnie. -Patryk?
- Cześć. - uśmiechnął się nieśmiało. - Słuchaj, co do wtedy to..
- Spoko, ja też przepraszam. To nie miało się tak potoczyć i w ogóle. - odwzajemniłam uśmiech.
- Może zapomnimy co się stało?
- No, tak by było najlepiej.
- Dobra, przepraszam cię, ale uciekam, bo Rafał robi jakieś zebranie czy coś.
- Dobra, pozdrów tam wszystkich.
- Nie ma sprawy. Narazie! - pobiegł w kierunku stadionu.
- Cześć! - krzyknęłam za nim. Teraz to już zupełnie nie wiedziałam co robić. Dokończyłam wiadomość, a po chwili dostałam odpowiedź, że jest sam w domu i mam śmiało wbijać. Pobiegłam w kierunku jego domu. Chwilę potem już byłam u Grzesia w warsztacie. Usiadłam na biurko. Grzebał coś przy motorach. Lubiłam jego warsztat. Te półki z pucharami, motory na środku, w kącie crossówka. Wielki puchar stał na wystającej półce za DMP, a przy ścianie wisiał pęczek medali.
- Chcesz coś do picia? - krzyknął z pomieszczenia obok, gdzie trzymał kevlary, kaski i przygotowywano tam kawy itp. 
- Masz Tyskie? - odkrzyknęłam śmiejąc się.
- Pewnie, Zengota Racing ma tutaj wszystko!
- To daj! - po chwili przyszedł w dwiema butelkami. Postawił obok mnie i otworzył. Wzięliśmy głębokie łyki, po czym wrócił do motoru.
- No, co cię do mnie sprowadza?
- Mam problem.
- No słucham.
- Znasz może coś takiego jak mieszane uczucia? Nie wiesz co czujesz do drugiej osoby? - Zangi przytaknął - Więc, kilka tygodni temu. Jak Filip jeszcze był w szpitalu.. - opowiedziałam mu całą historię, aż poczułam, że zeszkliły mi się oczy. Kiedy skończyłam, wstał wytarł  ręce w szmatkę i podszedł mnie przytulić.
- Spokojnie mała, potrzebujesz więcej czasu. Może przemyśl to jeszcze raz ze spokojem, a może Patryk rzeczywiście czuje coś do ciebie więcej niż przyjaźń.
- Dzisiaj na niego wpadłam i rozmawialiśmy chwilę. Powiedział żebyśmy o tym zapomnieli.
- To zapomnij i żyj dalej. Co się będziesz przejmować. Jesteś Gabu! Gabu ma zawsze w dupie wszystko! - uśmiechnął się do mnie szeroko.
- Masz racje, Gabu jest silna! - poklepałam się po piersi.
Dokończyliśmy butelki i postanowiłam iść do domu bo robiło się już późno. Grześ zawsze mi pomagał w trudnych chwilach słowami " Jesteś Gabu, która ma wszystko gdzieś! ". Mało jest tak pozytywnych ludzi na świecie jak on. Wróciłam do domu, wzięłam gorący prysznic i położyłam się spać, bo jutro mam ostry trening przed zawodami.


_____________
Taki pisany bez weny ;D
Konkurs nie wypalił, bo nikt się nie zgłosił, a szkoda :C
Pozdrawiam<3 :D

wtorek, 18 grudnia 2012

Capitolo 7

Obudziły mnie szumy, kroki i rozmowy, podniosłam głowę z ramienia Patryka, który spał oparty o ścianę. Rozejrzałam się dookoła. Korytarzem szły pielęgniarki, lekarze. Nalałam sobie jeszcze wody i wstałam. Po cichu, by nie zbudzić kumpla weszłam do sali. Rodzice siedzieli na krzesłach, a Filip nadal leżał w śpiączce. Podeszłam do nich i usiadłam obok.
- Jak tam? Lekarz coś mówił?
- Tak, mówił, że jak się obudzi w ciągu najbliższego tygodnia to powinno być dobrze..- po tych słowach ojciec przytulił mnie.
- Może, jedźcie do domu się odświeżyć, a ja z nim posiedzę..
- Kocham cię - uściskała mnie mama i wyszli. Usiadłam obok brata, modląc się, żeby otworzył oczy. Po niecałej godzinie do sali weszła Gosia z Patrykiem. Szybko do mnie podbiegła i przytuliła, a chłopak powoli zamknął drzwi i dosiadł się. Jakie ja mam szczęście.. mając takich przyjaciół, wspierają mnie, pocieszają. Dziękuję Bogu.
Siedzieliśmy tak z jeszcze dobre dwie godziny. " Zmieniłam wartę" z rodzicami i teraz ja postanowiłam jechać do domu. Patryk zaoferował, że mnie odwiezie. Gosia miała iść do miasta, więc ją odprowadziliśmy kawałek i ruszyliśmy do mnie. Weszliśmy do mieszkania, odłożyłam klucze, zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni.
- Jesteś głodny?
- Jak wilk.. - poszedł za mną.
- To może pizza? Nie chce mi się gotować..
- Jestem za, napisz mi adres na kartce to zamówię, a ty idź się odświeżyć.
- Ech.. no dobra. - podałam mu kartkę i poszłam na górę. Wzięłam z pokoju potrzebne rzeczy i zamknęłam się w łazience. Pod prysznicem.. jak to pod prysznicem zawsze człowieka nachodzą przeróżne myśli. Rozmyślałam co by było gdybym nie miała nikogo z przyjaciół. Kto by mnie tu przywiózł, z kim bym spędzała wieczory? Przebrałam się w brązowe rurki i koszulkę z motywem The Rolling Stone.
Wychodząc poczułam zapach pizzy. Odłożyłam rzeczy w pokoju i zbiegłam na dół. W kuchni siedział Patryk i dumał nad gazetą, a na stole leżało pudełko.
- Czemu nie jesz?
- Czekałem na ciebie -uśmiechnął się łobuzersko, a ja zaśmiałam się. Zabraliśmy się do jedzenia. Pogrążyliśmy się w tematy żużlowe i nieżużlowe. Nalegał abym mu opowiedziała o zawodach MX1 jak to wygląda zza "kulis". Stwierdziłam, że lepiej by było gdyby na żywo takie obejrzał, wiec spytałam czy by nie pojechał ze mną na zawody w przyszłym tygodniu. Z miłą chęcią przyjął zaproszenie.
Długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. Po zjedzeniu wstałam, aby pozmywać. Patryk siedział i bacznie mi się przyglądał.
- Co się tak gapisz? -prysnęłam na niego trochę wodą.
- Eeej!! - zamoczył rękę i wytarł ją w moją twarz.
Siłowaliśmy się z dobrą chwilę. Chwycił moje nadgarstki  zatrzymaliśmy się w takiej pozycji, że dzieliło nas ledwie kilka centymetrów. Zbliżył swoją twarz do mojej, równocześnie puszczając moje ręce. Jego usta musnęły moje. Oparł ręce na moich biodrach i kontynuował pocałunek. Odchyliłam się tak, że musiałam zaprzeć rękoma o blat. Byłam w siódmym niebie..





__________
Taki pisany bez weny :-DD
Dzięki, że mnie czytacie!
Czółko!<3

piątek, 7 grudnia 2012

Capitolo 6

Rano obudził mnie promień słoneczny. Usiadłam na łóżku, byłam w białym pokoju Gosi. Uśmiechnęłam się na myśl, że rano w jej pokoju zawsze panuje klimat jak w amerykańskich filmach. Siedziałam tak rozmyślając nad tym gdzie znajduję się właśnie moja przyjaciółka. Jak na zawołanie weszła do pokoju ze śniadaniem.
- No proszę, już 13 a ty nie śpisz. - ciepło się uśmiechnęła podając mi miskę z płatkami.
- Proszę ciebie, mój brat śpi dłużej. Chyba, że ma treningi..
- Co dzisiaj robimy ? - zmieniła temat.
-  Może byśmy  tak.. - spojrzałam na nią uśmiechając się łobuzersko.
- Ech. - westchnęła. - Dzwoń.
- Ok. - chwyciłam telefon i napisałam do Maćka. " Zbieraj ekipę.. o 16 u Gosi ;) " Kilka słów i od razu będzie wiedział o co chodzi. Zjadłyśmy, ogarnęłyśmy facebooka i poszłyśmy się ogarnąć. Przebrałam się w podarte jeansy i koszulkę z Guns n' Roses. Okazało się, że byłyśmy same w domu więc poszłyśmy oglądać TV. Gosia zrobiła popcorn i włączyłyśmy jakiś film. Po niecałych dwóch godzinach zadzwonił dzwonek. Byli to chłopacy z jakimiś dziewczynami.
- Emila i Ania.. - Maciek wskazał na dwie blondynki. - Gosia i Gabu.
- No hej! - krzyknęłam z salonu nie odrywając oczu od telewizora.
- Co oglądacie ? - Patryk dosiadł się do mnie, po chwili reszta uczyniła to samo.
- Jakiś film, który strasznie mnie wciągnął.. - wzięłam duży łyk coli, którą po chwili Patryk wziął ode mnie powtarzając gest. Gdy film się skończył postanowiłam poznać bardziej dziewczyny. Szukałam ich wzrokiem, ale gdzieś zniknęły.
- Gdzie są dziewczyny?
- W kuchni.. - mruknął Przemo. - Mam pomysł!
- Jaki? - spytał Grzesiek.
- Co powiecie na Scrabble ?! - wydarł się na cały głos.
- Okej! - krzyknęłam i pobiegłam do pokoju Gosi po grę. Usiedliśmy przy małym stoliku i rozłożyliśmy grę. Pierwszy zaczął Piter, później Przemo, ja, Grzesiek, Patryk, Gosia, Emila, Ania i Maciek. Graliśmy tak cały wieczór. Nagle usłyszałam solo Slash'a dobiegające z mojego telefonu. To był tata.
- Co jest? - spytała Gosia.
- Filip! - rzuciłam się do drzwi.
- Co Filip? - dopytał Grzesiek
- Kto jest samochodem?
- Ja.. - Patryk wstał.
- Choć, podwieziesz mnie. Wytłumaczę Ci po drodze, a do was później zadzwonię..
Wybiegliśmy z domu. Będąc w drodze zaczęłam się mu tłumaczyć. Wpatrywał się w ulicę, słuchając mnie uważnie. Do oczu napłynęły mi łzy. Podjechaliśmy pod szpital. Wybiegłam z samochodu i rzuciłam się w stronę drzwi. Recepcjonistka podała mi numer pokoju, wskoczyłam w windę i udałam się do wyznaczonej mi sali. Wyskoczyłam z windy i szybkim krokiem ruszyłam w jej kierunku. W pomieszczeniu siedzieli moi rodzice.
- Co się stało? - poczułam, że mam zaszklone oczy.
- Miał wypadek.. złamany lewy obojczyk, kilka żeber i nie wiadomo czy coś jeszcze.. - ojciec wstał i mnie przytulił.
- Przepraszam, pozwólcie, że pójdę na korytarz.
- Pewnie..
Wyszłam, nalałam sobie wody z automatu i usiadłam na krześle. Oparłam głowę o ścianę i gapiłam się w sufit. Siedziałam tak w bezruchu jakiś czas. Stwierdziłam, że wypadałoby napisać do Gosi co się stało. Napisałam o wypadku i o tym, że ich przepraszam. Schowałam telefon do kieszeni. Spojrzałam w bok, na końcu korytarza dostrzegłam cień.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam ciepły głos Patryka. Wstałam i przytuliłam się do niego.
- Niee, Filip miał wypadek. - usiadłam z powrotem na krzesło, popijając wodę. Dudek usiadł obok mnie, a ja oparłam głowę o jego ramię.
- Dzięki, że jesteś..



^^^^^^^^^^^
10 komentarzy = kolejny rozdział !! :D
Pozdrawiam<3

wtorek, 27 listopada 2012

Capitolo 5

Wybiegliśmy z domu. Po drodze wstąpiliśmy do sklepu po butelkę wody. Wiem, że to nie typowe, ale lubiłam spędzać czas z moim bratem. On i jego drużyna często jeżdżą w trasy  (freestyle-owe) i mało go widzę. Kiedyś pojechałam z nim i jego kolegami w taką trasę. Było świetnie, najlepsze były wypady na imprezy. Występy też mieli niezłe. Biegliśmy tak przez całą Zieloną robiąc sobie czasami jaja z przechodniów. Mijaliśmy stadion z którego właśnie wychodził trener Dobrucki.
- Dzień dobry! - krzyknęłam lekko zdyszana.
- Cześć Gabu! Cześć Filip! - ucieszył się na nasz widok.
- Dobry! - odpowiedział brat ani trochę nie dysząc.
- Widzę, że dbacie o siebie.
- Tak, fizycznie i psychicznie. - odpowiedziałam.
- Oj, Gabrysia. - nienawidzę jak tak na mnie mówią.. - Gdybyś tak potrenowała naszych to by im dobrze wyszło.
- Nie ma sprawy!- zaśmiałam się.
- Dobrze, dbajcie o siebie dalej, ja muszę coś załatwić e mieście. Narazie! - odpowiedział w uśmiechem.
- Do widzenia! - krzyknął Filip.
- Miłego dnia!
Pobiegliśmy w kierunku parku. Zrobiliśmy przerwę i usiedliśmy na ławce. Byłam wykończona, a po Filipie prawie w ogóle nie widać było zmęczenia.
- Zazdroszczę Ci.. - mruknęłam nadal dysząc.
- Czego? - zmarszczył brwi.
- Kondycji.. - zaciągnęłam łyka wody. Brat prychnął śmiechem. Siedzieliśmy tak rozwaleni na całej ławce. Nagle zauważyłam Natalię, moją koleżankę z klasy. Szła z psem na spacer. Natalii strasznie podobał się Filip. Spojrzałam na nią z bananem na twarzy. Pasują do siebie.
- Co jest? - spytał.
- Nic, Natalia idzie..
- Ta Natalia?
- Mhm, ta o której myślisz.. - przytaknęłam, a on westchnął. Nie szalał na jej punkcie, ale stale go namawiałam, żeby zmienił zdanie co do niej.
- Gabu! - podbiegła i przytuliliśmy się. - Cześć Filip. - uśmiechnęła się od ucha do ucha.
- Siema.. - odpowiedział nie wstając, pochylił się do psa i zaczął go głaskać.
- Co cię sprowadza w te strony ? - zmieniłam temat.
- Eric. Nie dał mi dziś żyć, musiałam z nim wyjść.. - przewróciła oczami.
- Taaa.. znam to uczucie, tak samo mam z Axelem.
Axel to mój owczarek podhalański. Uwielbiamy go z Filipem. Nie oddałabym go za żadne skarby. Usłyszałam  piosenkę Slash-a. Szybko odebrałam, była to mama, mamy przyjść na obiad.
- Braciszku mój kochany, zbieramy się na obiadek! - zwróciłam się do niego słodko.
- Już idziemy moja kochana siostrzyczko!
- Narazie!- pożegnaliśmy się z Natalią i ruszyliśmy spacerkiem do domu.
____
Wieczorem zadzwoniła do mnie Gosia czy przyjdę do niej na noc. Oczywiście mieliśmy dłuższy weekend, więc się zgodziłam. Po godzinie już siedziałam w jej zielonym pokoju obklejonego plakatami żużlowców. Miałyśmy do dyspozycji cały dom. Postanowiłyśmy zrobić sobie płatki z mlekiem.Najbardziej nie mogłyśmy z mojego teksty " Uwaga, Gabu je hipsterskie płatki!! ".  Śmiałyśmy i wygłupiałyśmy się całą noc.




^^^^^^^^^^^
Mam prośbę, jeśli mnie czytasz to skomentuj, ok ? Chciałabym wiedzieć kto mnie czyta, tak dla ciekawości.. Z góry dziękuję. xD
Pozdrawiam<3

wtorek, 20 listopada 2012

Capitolo 4

Następnego dnia obudziłam się około 13:00. Wpadłam na pomysł, alby obudzić Filipa i pójść na deski lub pobiegać. Wyczołgałam się z łóżka i poczłapałam do jego pokoju. Uwielbiam go, szare ściany, graffiti na ścianach, duże głośniki, BMX pod ścianą i deski leżące, na środku duże łóżko. Nawet nie wspominałam o bałaganie, ale na to nie zwracam uwagi. Uchyliłam drzwi, spał na brzuchu w samych spodenkach. Zakradłam się, chwyciłam leżącą poduszkę i z całej siły w niego walnęłam.
- EEEEEJ !! - jęknął - Czego?
- Wstawaj! Dzisiaj niedziela bez żużla, czyli dzień spędzony z rodzeństwem ! - zaśmiałam się. Spojrzał na mnie miał przymknięte powieki i włosy jakby go prąd poraził. Słodko to wyglądało..
- To nie powód, żeby mnie budzić z rana..
- Masz problem! Dalej ! Deski czy bieganie?
- Bieganie, mam kółka od  Flipera ( imię deski) odkręcone..
- Ok, to choć na śniadanie..
- Dobra, ale najpierw muszę oddać mojej kochanej siostrzyczce! - objął mnie w talii i przełożył przez ramię.
- Filip ! Zostaw! - wydusiłam z siebie przez śmiech, ale on zniósł mnie na dół i postawił w kuchni.
- Teraz robisz śniadanie ! - pokazał mi język.
- Co chcesz ?
- Cokolwiek.. - mruknął i poszedł do łazienki drapiąc się po rozczochranej głowie.
Postanowiłam zrobić tosty. Wyjęłam toster i zaczęłam szykować kanapki. Nagle poczułam zimno w nogach (miałam na sobie za dużą koszulkę z G N'R i krótkie spodenki). Odwróciłam się, a do kuchni wszedł tata.
- Co robisz? 
- Tosty dla mnie i dla Filipa. - uśmiechnęłam się.
- Mmmm.. - zaciągnął się zapachem dochodzącym z tostera. Na dół przyszedł Filip. - Zazdroszczę siostry. - tato poklepał go po plecach, a ten się zaśmiał. Włożyłam śniadanie na talerz i postawiłam na stole. Usiadłam i zaczęłam przeżuwać jednego tosta. Maciek, Zengi i Przemo pojechali z kolegami na wakacje ba tydzień.. Tylko Partyk został..  Ciekawe czemu.. Nagle poczułam wibracje w telefonie, spojrzałam na wyświetlacz.. MMS od Maćka...

"  Pozdrowienia dla naszej Gabu siedzącej w domu ! ;p "
Wybuchał śmiechem. Filip spytał o co chodzi, a w odpowiedzi pokazałam mu zdjęcie. Również śmiał się ze mną. Odpisałam " Dziękuję.. bardzo pocieszyliście ;p ". Dokończyliśmy śniadanie, ubraliśmy się i poszliśmy na dwór pobiegać ...
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Sorka, że krótki, ale brak czasu ;/
Uwielbiam foto<3
Pozdrawiam <3

czwartek, 15 listopada 2012

Capitolo 3

Anastasia.. Solówka akustyczna Slash'a. Pomacałam ręką na stoliku i odebrałam telefon.
- He? - jęknęłam zaspanym głosem półprzytomnie.
- No Heeej !- usłyszałam głos Maćka.
- Ja pierdole.. - mruknęłam. -  Uprzedzę twoje pytanie.. Tak śpię.
- Aham, a ja się nudzę..
- Serio?
- Tak.  - zaśmiał się
- To pogadamy jutro.. - rozłączyłam się i spojrzałam na zegarek, była 2:49 - Zabiję go.. westchnęłam i poszłam dalej spać.
Jako, że była sobota to pospałam sb do 14. Usiadłam na łóżku, ziewając. Postanowiłam przedzwonić do Maćka i spytać po co do mnie dzwonił. Wyjęłam telefon i wybrałam jego numer.
- Dzień dobry - odebrał radosnym głodem.
- Hej, mogę wiedzieć po jakiego chuja do mnie dzwonisz po 2 w nocy?! - zaśmiałam się.
- Sorry, taka moja natura.. Po prostu lubię wkurzać ludzi.
- Mhm..
- Co robisz dzisiaj ?
- Mam w planach pouczyć się, no sorry.. jeszcze chodzę do szkoły, a ty ? - odpowiedziałam.
- To Ci pomożemy.. Spodziewaj się dzisiaj kilku gości.
- O Boże. Dobra kończę, idę na śniadanie.
- Śniadanie?! Jest południe..
- No niestety przez jakiegoś kolesia, który dzwonił do mnie w nocy muszę jeść śniadanie na obiad.
- Pff.. ale cham ! - zaśmiał się.
- No. - również nie powstrzymałam się od śmiechu. - Dobra, Pa.
- Narazie.
Wstałam i zeszłam na dół. Po drodze minęłam lustro.. Wyglądałam jak zombie. Cały dom już był na nogach. W salonie mama miała jakiegoś gościa, więc szybko się przywitałam i zniknęłam w kuchni. Przy stole siedział Filip i jadł kanapki.
 - HA!! YEAH ! - skoczyłam z radości.
- Co?
- W końcu pobiłam Cię w spaniu! Nie jesteś ostatni! - zrobiłam "Epic win ! " i sięgnęłam do lodówki po mleko.
- Oj tam, przeżywasz.. - pokazał mi język, a ja odwzajemniłam gest.
- Dzisiaj trenujesz? - spytałam siadając naprzeciw niego.
- Mhm.. o 17:00.
- Aaa.. - zamyśliłam się i sięgnęłam po "Tygodnik żużlowy".
Przeglądałam gazetę. Rozmyślałam nad tym jak to by było fajnie być żużlowcem.. Mogłabym się zapisać, ale marne szanse czy kiedykolwiek dostanę się do drużyny bądź ligi. Postanowiłam zostać przy motorach crossowych, choć i tak żużel będę miała w sercu do końca mojego życia. Nagle znowu usłyszałam hit Slash'a dobiegający z mojej kieszeni.
- Halo?
- Gabu!! - usłyszałam radosny głos po drugiej stronie.
- Gosia?
- Nie, Joan Jett..
- Jak tam ? - zaśmiałam się.
- Dzwonię by spytać, co dzisiaj robisz ?
- Uczę się i mam się spodziewać gości, a czemu?
- Gości? Kto? - spytała bez namysłu.
- Nie wiem..
- A on będzie?
- Hm.. pewnie tak.
- Gabu.. - zaczęła pytającym tonem.
- Ech.. wbijaj. - westchnęłam.
- Napisz jak będą. Ja kończę, pa.
- Narazie. - rozłączyłam się.
Ach.. ta Gosia. Jak słyszy, że Pawlicki u mnie w domu to już pod drzwiami stoi. To jest miłość. Poszłam na górę zahaczając o łazienkę. W pokoju rzuciłam się na łóżko i odpaliłam laptopa. Na facebooku już pojawiły się zdjęcia z wczoraj. Patryk dodał fotę na której mamy dziwne miny. Nie mogłam ze śmiechu. Popisałam jeszcze z innymi ludźmi i postanowiłam wziąć się za naukę. Pierwsze sięgnęłam po chemię. Po niecałej godzinie w drzwiach mojego pokoju stanęli Maciek, Zengi i Dudek. Ich gościna w moim domu to nie jest dobry pomysł.
- Możecie łaskawie nie grzebać mi w zdjęciach?! - wydusiłam z siebie przez śmiech, widząc jak Maciek przygląda się mojej ścianie z plakatami żużlowców i minę Grzesia widzącego moje zdjęcia jak byłam mała.
Patryk dorwał się do mojego albumu ze zdjęciami i nagle wszyscy znaleźli się na moim łóżku. Zaczęli oglądać i śmiać się. Napisałam sms do Gosi : " Niestety nie ma Przema, ale jest Maciek, Grześ i Patryk. Demolują mi pokój. Ratuj!". Spojrzałam, a oni śmiali się z mojej miny na fotce. Fota przestawiała mnie patrzącą na psa z miną w stylu " I kill you".
- A co mi tam..- machnęłam ręką i dołączyłam do oglądania zdjęć. I tak minęła połowa dnia. Około 17:00 wpadliśmy na pomysł, aby wstąpić po Przema i udać się do Gosi. Zamurowało ją widząc w drzwiach mnie siedzącą " na barana" u Magica przy drzwiach i resztę stojącą za nami. Wparowaliśmy do jej pokoju i również rozpoczęliśmy "przegląd" szaf. Niestety nic nie znaleźliśmy.. a szkoda. Gośka była w 7 niebie gdy Przemo też był z nami. Dobiła 22:00 i musiałam spadać.
- Przez was znowu zarwę noc ucząc się chemii.. - zbulwersowałam się.
- Przeżyjesz! - poklepał mnie po plecach Patryk.
 - Tsa..





^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
No ładnie.. chyba mnie ktoś czyta.. miło xD

Pozdrowienia<3

piątek, 9 listopada 2012

Capitolo 2

Usiedliśmy na betonowych "schodkach" przy trybunie dla gości. Trening minął im szybko, pośmialiśmy się nieźle z wygłupów myszowatych juniorów na torze. Nie jeden raz pokazali sobie wzajemnie środkowy palec ( dla żartów oczywiście). Kiedy wszyscy byli już przebrani przyjechał wuja Robert ( mój mechanik) to spakowaliśmy się do busa i ruszyliśmy na mój trening. Po drodze zahaczyliśmy o hotel Maćka i Przema, którzy przyjechali na jakiś czas do Zielonej. Po niecałej godzinie byliśmy już na polu. Poszliśmy do namiotu, które zawsze są tam rozkładane. Moi kumple od razu zaczęli biegać po torze.. jak dzieci.  Poprosiłam, aby pomogli mi rozpakować motory i narzędzia.
- Hej ciołki ! Nudzi wam się ? To po motory, już ! - rozkazałam z uśmiechem na ustach, a ci posłusznie poszli do busa. Pomogłam im wyjąć moje dwa cudeńka i narzędzia. Rozłożyliśmy wszystko, a ja poszłam się przebrać. Po 15 minutach szłam w kierunku boksu. Cała czwórka siedziała na ławce. Spojrzeli na mnie z uśmiechem, a ja uniosłam brew do góry.
- No, co ?
- Nic, nic. Po prostu fajnie Ci w kevlarze. - oznajmił Magic.
- Serio? - spojrzałam po sobie.
- No, tak..ciekawie. - pogłaskał się po brodzie Grzesiek.
- Okeej, ale stwierdzenie. - wybuchał śmiechem. Chwyciłam butelkę wody i usiadłam do nich.
- Kuurde.. też bym się przejechał.. - westchnął Patryk.
- Mam jeszcze jeden kevlar w busie, wsiadasz ?
- Chętnie, a motoru użyczysz ?
- Zastanowię się. - zaśmiałam się i poszłam po kevlar. Wracając rzuciłam go na Patryka i poszłam szukać w torbie gogli. - Przebrać się, już !
- Dobra ! - zerwał się i już go nie było.
Pół godziny później już ścigaliśmy się na torze. Dobry był ale i tak go wyprzedziłam. Świetnie się bawiliśmy! Po treningu poszliśmy wszyscy na pizzę. Cały czas przedrzeźnialiśmy się z Patrykiem kto był lepszy na torze.
- Cssst.. Młoda mi do stóp nie dorasta!
- Ty uważaj na słowa , STARY ! - pogroziłam mu pieczarką przed nosem.
- Ty mi ty pieczarkami nie groź, bo mam pomidora ! - próbował być poważny, ale wszyscy wybuchnęli śmiechem. Cała ludność się na nas spojrzała.
- To ja was pobiję i mam kawałek papryki ! - pogroził nam Magic i papryka już wylądowała w włosach Patryka. a ten mu oddał pomidorem. Przy okazji ja  też nim dostałam. Odrzuciłam mu pieczarką w nos. Do tego wszystkiego dołączył się Przemo z kawałkami szynki i Zengi z serem feta. Zabawa rozkręciła się, aż kelnerki nie wyprosiły nas za niekulturalne zachowanie. Idąc ulicą cały czas się śmialiśmy i wycieraliśmy z jedzenia.
- To co robimy ? Jest dopiero 20:00.. całą noc przed nami. - zasugerował Pawlicki.
- Jestem za pójściem gdzieś i przesiedzeniem tam cały ten czas. - Magic wpadł na pomysł i pobiegł przed siebie. Spojrzeliśmy i pobiegliśmy za nim. Wylądowaliśmy na rynku, rozsiedliśmy się na ławce i zaczęliśmy odwalać. Tańczyliśmy śpiewaliśmy, a Maciek jak to Maciek już po procenty poszedł. I tak minął wieczór. Uwielbiam z nimi odwalać. Po 01:00 poszliśmy z Patrykiem w kierunku domów. Szliśmy w milczeniu.
- O jaa, ale akcja.. Myślisz, że nas wpuszczą jeszcze tam ? - zaśmiał się.
- Obstawiam, że nie. Szkoda, moje ulubiona knajpka, ale było warto. - odpowiedziałam popijając resztkę piwa. Spojrzałam na niego, był lekko zmieszany.
- Co jest? Wyluzuj. - pchnęłam go w ramię. Zaśmiał się i spojrzał w niebo.
- Ale ciepło, nie ?
- Mhm.. - mruknęłam zaciągając się świeżym powietrzem. Całą drogę spoglądaliśmy w niebo, nawet nie zauważyłam jak byliśmy już pod moim blokiem.
- To narazie - uśmiechnęłam się do niego i przytuliliśmy się.
- Trzymaj się. - powtórzył gest, ale bardziej uroczo. Po czym odszedł kopiąc kamień.
Do domu weszłam po cichu ponieważ wszyscy spali. W kuchni paliło się światło. Filip siedział i pił kakao.
- A ty nie śpisz? - szepnęłam.
- Ślepa jesteś ? - mruknął.
Prychnęłam i poszłam do pokoju. Odpaliłam laptopa, ogarnęłam fejsa i poszłam się położyć. Coś czuję, że będzie mały kac.. ;)

^^^^^^^^^^^^^^
LoL ! dopiero się rozkręcam, inne będą lepsze ;p i sorki za błędny językowe i składniowe xD
Narka<3

czwartek, 8 listopada 2012

Capitolo 1

Z Grzesiem, Maćkiem i Przemkiem przyjaźniłam się od wielu lat. Tworzyliśmy zgraną paczkę. Chodziliśmy na imprezy do pubów i na różne domówki. Na mecze także chodziliśmy razem, ja towarzyszyłam im w żużlowych, a oni dopingowali mnie w crossowych. Wszyscy w około nie mogli zrozumieć naszej psychiki. Zachowywaliśmy się (jakby to można powiedzieć) nieprzyzwoicie w miejscach publicznych.
 Cała trójka pochodziła z innych klubów, Grześ - Włókniarz, Maciek- Tarnów, a Przemo - Leszno. Ja od dawna byłam za Myszkami i osobiście jestem wychowanką trybuny K. Ciekawe połączenie...
Przyjaźniłam się również z juniorami z Falubazu. Z Adamem znam się od dziecka, Patryka znam kilka lat, a Kacper zawsze pamiętam grał mi "100 lat" na urodzinach. Oprócz chłopaków mam jeszcze przyjaciółkę Gośkę. Poznałyśmy się na z meczu. Na motorze jeżdżę od 2 lat. Tata zapiał mnie na 18 urodziny i tak szybko się oswoiłam ze wszystkim, że od razu zaczęłam jeździć o medale.
  Zamieszkują blok obok Patryka wraz z rodzicami i bratem Filipem. Filip- jak ja - jeździ na crossie ale bardziej freestyle, ale żużlu nie mówi nie. Chodzimy razem na mecze. Mamy bardzo podobne charaktery.
 Tyle..

                                                                          ***
Obudził mnie nagły huk, jakby ktoś rozwalił drzwi od pokoju. Zerwałam się i usiadłam na łóżku. Na ziemi leżał Grzesiek i jęczał z bólu.
- Nie łatwiej zapukać ? - zaśmiałam się.
- Lubię wielkie wejścia. - podniósł się z podłogi szeroko się do mnie uśmiechając.
- A tak poza tym to co Cię tu sprowadza ? - przeciągnęłam się i ziewnęłam.
- To, że trochę zaspałaś. - wskazał palcem na zegarek. 11:30 !!
- Kur*a !- zerwałam się do łazienki. Na 12:00 obiecałam chłopakom, że będę na treningu, a później mam swój.  Po 15 minutach jadłam śniadanie na dole już ubrana w za dużą koszulkę, jeansy i trampki. Zengota siedział na przeciwko mnie i gapił się jak jem żeby mnie przyspieszyć. ( nie na widzę tego!)
- Jesteś samochodem ? - spytałam.
- Nie, człowiekiem. - zaśmiał się i pomachał mi kluczykami swojego vana przed nosem.
Chwilę później już siedzieliśmy w aucie, słuchając głośno muzyki i śpiewając zmierzaliśmy w stronę stadionu.
Wchodząc do parku maszyn rozglądałam się dookoła. Cały park nagle ożył. W jednym z boksów siedział Adam, podbiegłam do niego.
- Siema stary ! - uśmiechnęłam się niego.
- No siema młoda !- odwzajemnił czyn i przybiliśmy sobie piątkę. Oparłam się o motor.
- Jak życie?
- Kolorowo motorowo. - odpowiedziałam i w tym momencie przyszedł do nas Patryk.
- Dobry, pochwalony i tak dalej !- ukłonił się.
- Pochwalony - zaśmiałam się.
- Odezwał się ateista..- zaśmiał się Kacper przechodzący za plecami Duzersa.
- Ha. Ha. Ha.- zadrwił z niego, a wszyscy ryknęli śmiechem.
- A tak poza tym to czemu jeszcze nie przebrany ? 12:00 dochodzi !! - zzwróciłam się do Adama.
- Zaaaraaz. - jęknął, grzebiąc coś na telefonie.
- Będę 'inteligiętny' i je już pójdę [się przebrać] - ruszył do boksu, wziął zieloną torbę z kevlarem i ruszył do przebieralni.
- Adam, za Patrykiem ! Przebrać się ! Już !- pogroziłam mu palcem i w tej chwili przyszedł Grześ.
- Co znowu ? - spytał.
- Adam to leń ! - poskarżyłam.
- Adam, do przebieralni !! Rafał zaraz będzie ! - krzyknął na niego Zengota.
- Idę, idę, idę - zaśmiał się - Spoko.. - powtórzył gesty Patryka i zniknął w budynku.
- Ech.. te dzieci.. - pokręciłam głową.
- Dokładnie.. - rzekł Zengi opadając na krzesło.





^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Taki nijaki.... pierwsze zawsze są głupie xD
  Wasze oceny?

Nieśmiały wstęp i bohaterzy.

Witajcie !!
Oto wam piszę moje opowiadanie. Jeśli się spodoba to dajcie oznakę życia, albo po prostu odwiedzajcie regularnie tego bloga, będę bardzo uszczęśliwiona. ;)
Oto krótkie przedstawienie bohaterów:

Gabriela "Gabu" Nowak - 19 letnia dziewczyna z dużą pewnością siebie, zamieszkująca Zieloną Górę. Fanka Falubazu i wychowanek trybuny K. Jej ojciec jeździł na crossie, ale przestał gdy jego żona (mama Gabrieli) urodziła jej brata Filipa.
Filip Nowak - 24 letni  brat Gabi. Również jeździ na crossie, ale i też kocha żużel. Chłopak pełen energii z dużym temperamentem. Lubi bić swoją siostrę. ;)
Małgorzata "Gośka" Jędrzejewicz - 20 letnia Zielonogórzanka, najlepsza przyjaciółka Gabu. Także fanka Falubazu. Razem chodzą na mecze i na inne imprezy. Ma duży sentyment do Przemka Pawlickiego.
Grzegorz Zengota - 24 letni żużlowiec, wychowanek Falubazu obecnie jeździ w Częstochowie. Najlepszy przyjaciel Gabi, znają się od małego. Wyrozumiały i potrafi wykopać wszystkich z kłopotów.
Maciej Janowski - 21 letni żużlowiec, junior Unii Tarnów. Chłopak z dużym poczuciem humoru i dużą pewnością siebie. Ma mnóstwo różnych pomysłów. Trzeba go pilnować bo potrafi wyprowadzić się spod kontroli.
Przemek Pawlicki - 24 letni żużlowiec Unii Leszno. Chłopak trochę nieśmiały, ale po kilku procentach potrafi nieźle się zagalopować. Kiedyś po imprezie tak się upił, że obudził się nazajutrz w domu jakiejś dziewczyny 30 km od domu. ;)
Adam Strzelec - 18 letni junior Falubazu. Bardzo pogodny chłopak. Uwielbia się śmiać. Potrafi rozweselić każdego !
Patryk Dudek - 20 letni wychowanek Falubazu, jeszcze junior. Chłopak potrafiący dokopać każdą ripostą i już nie da rady go pokonać. ;) Przystojny, miły.. wiele dziewczyn się w nim podkochuje.
Kacper Rogowski - 19 letni junior Falubazu. Gość z którym nie można porozmawiać na poważnie.. Jest zdolny do wszystkiego. Potrafi wykonać wszystkie wyzwania jakie się mu zada.


I to chyba wszyscy, na 100% pojawi się kilka innych osób, ale te występują najczęściej.

Pozdrawiam<3