Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 16 lipca 2013

Capitolo 19

Uwaga!!!
Zanim zaczniesz czytać, wbij na FP tego bloga!  -> https://www.facebook.com/thespeedwaystory  <- 
To lecimy 19-stkę - niespodziankę...


Szum i odgłosy rozmów był nie do zniesienia. Przez głowę przeszedł mnie ostry ból, który nasilał się z każdą sekundą. Nagle chyba ktoś wszedł do sali, zmęczenie sprawiało, że nie chciało mi się otwierać oczu. Ta osoba zaczęła coś mruczeć pod nosem. Poczułem rękę na plecach i usłyszałem swoje imię. Otworzyłem oczy i ujrzałem, młodą, tęgą dosyć blondynkę. Uśmiechnęła się, pokazując nie do końca białe zęby. Oznajmiła mi, że już jest pora obiadu i powinienem wstać. Przytaknąłem jej, a ona ogarnęła włosy za ucho i wyszczerzyła się jeszcze mocniej. Podniosłem się, aby oznajmić jej, że wstaję i jednocześnie wypędzić ją z pokoju. Poskutkowało. Usiadłem na łóżku, rozejrzałem się dookoła. Nikogo nie było, no tak, wysłałem rodziców do domu. Gabu także wróciła już do Wrocławia. Szkoda, już tęskniłem za nią. Na samą myśl zrobiło mi się ciepło w środku. Wstałem, przymknąłem trochę drzwi i ubrałem pierwsze lepsze spodenki, koszulkę oraz buty. Wziąłem telefon i ruszyłem w stronę korytarza wlecząc za sobą tą jebaną kroplówkę. Na stołówce było już dosyć dużo ludzi. Podano mi talerz i usiadłem do stołu. Postanowiłem wybrać numer do Gabu i pogadać z nią. Odebrała po 3 sygnałach. Zdecydowanie za daleko jesteśmy od siebie. Rozmawialiśmy przez dłuższy czas, międzyczasie grzebałem widelcem w jedzeniu. Kiedy skończyłem oddałem talerz i ruszyłem z powrotem do pokoju, jednocześnie rozłączając się. Usiadłem na łóżku i odpaliłem komputer. Poprzeglądałem strony, aktualności. Wielu ludzi, fanów przysłało do mnie wiadomości o treści, abym wracał do zdrowia. Po odpisywałem na kilka, w tym samym czasie zadzwonił do mnie tata.
- No hej synu, wyrobimy dzisiaj z mamą, przyjedziemy jutro jak będziesz wychodził, dobra? Jak się czujesz w ogóle? Jest ok?
-Okej, spoko jest. Dobra. - przytaknąłem.
Jutro w końcu stąd ucieknę, szpital to coś strasznego. Można by je porównać z więzieniem, coś strasznego. Pogadaliśmy jeszcze trochę i rozłączyłem się. Zamknąłem laptopa i włączyłem telewizor. Nie chciało mi się oglądać, ale za cicho mi tutaj było. Jednak nagle ktoś zapukał w drzwi, spojrzałem w ich stronę i ujrzałem zgrabną blondynkę. Usiadłem i zaniepokojony, a ona weszła powoli do sali.
- Cześć, jestem Konstancja. - zwróciła się do mnie.
- Eeee..cześć, my się znamy?
- Ja tylko na chwilkę. Jestem kuzynką Macieja Janowskiego. Mam taką pewną sprawę. - przysiadła na krawędzi krzesła.
- A! Teraz cię kojarzę. Witam witam, słucham ciebie. - uśmiechnąłem się.
- Doszły mnie słuchy, że ty z Gabu ten teges... - urwała i potarła nerwowo ręce. - Zmierzam do tego, że według mnie nie powinniście być razem.
- My? Dlaczego? - zaskoczyła mnie.
- Nie pasujecie do siebie, ona pasuje do Macieja, to nie powinno być tak jak jest, on ją kocha, a ona kocha ciebie, ja też, ona powinna kochać Macieja! -zaczęła ryczeć.
Siedziałem jak wyryty. "Co ona pieprzy? " tylko to przychodziło mi na myśl. Dziewczyna wybiegła. Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. To jakiś cyrk!

*następnego dnia*



- Patryk? - usłyszałem i odwróciłem się na drugi bok, jednocześnie otwierając oczy. Zobaczyłem mamę. W końcu, w końcu stąd wychodzę. Ubrałem się i zacząłem pakować wszystkie ubrania do torby. Spojrzałem na telefon dochodziła 12:00, spostrzegłem, że mam jedną nieodebraną wiadomość. MMS od Gabu, który przestawiał ją i na tle znajdujący się tor crossowy. Trenowała pewnie przed zawodami. Uśmiechnąłem się i wysłałem jej zdjęcie spakowanych torb, pamiątek i poduszek od fanów. Stwierdziłem, że później do niej zadzwonię. W sali zrobiło się zamieszanie, zjawiły się kamery, a tata zaczął znosić torby do samochodu. Udzieliłem wywiadu dla falubaz.com. Porozmawialiśmy trochę z lekarzem, podziękowałem za opiekę i tak dalej. Okazało się, że muszę leżeć przez około 2 tygodnie. Z moich obliczeń wynikało, że na finał powinienem wyjechać. W sumie to nie jest źle, ominęły mnie 2 mecze półfinałowe. Jednak przez ten okres czasu muszę odpoczywać i się nie przemęczać. Może uda mi się skoczyć do Wrocławia, uśmiechnąłem się do siebie. Zarzuciłem na siebie bluzę, wskoczyłem w buty i ruszyliśmy do wyjścia. Na zewnątrz czekała Falubaz-erka. Fotoreporterzy zaczęli robić zdjęcia. Czułem się dziwnie, nie jestem na tyle sławny, żeby robić mi zdjęcia jak kurde jakiemuś celebrycie. To jest nie na miejscu. Rozsunęli mi drzwi do pojazdu i wsiadłem. Położyli mnie na te nosze, czy jak to tam się nazywa. Takie dziwne były, twarde. Kiedy już się uspokoili i zaczęliśmy ruszać, wyjąłem telefon i wybrałem numer do Gabu. Przegadaliśmy pół drogi. Obiecała, że mnie odwiedzi. Nim się obejrzałem, już byliśmy w Zielonej, pod ,moim blokiem. Wychodząc, rozejrzałem się dookoła. Przypomniało mi się, jak się tutaj wprowadziła i jak się poznaliśmy. Dokładniej to wpadliśmy na siebie i nieprzyjemnie rzuciliśmy kurwami. Z rozmyśleń wyrwali mnie fotografowie, wkurzali już mnie. W mieszkaniu się wszystko skończyło. W końcu! Wygoniłem wszystkich, podziękowałem i postanowiłem się położyć i wyspać porządnie.Skoczyłem tylko pod prysznic i rzuciłem się na łóżko.
Obudziłem się znienacka. Spojrzałem na zegarek w telefonie, było około północy. Wszyscy już raczej spali, a ja się jakoś wyspałem. Z nudów zacząłem wypakowywać torby i ogarniać trochę pokój. Sam już nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Zarzuciłem szarą klubową  bluzę i ubrałem buty. Po cichu wymknąłem się z pokoju i z mieszkania. Na dworze było zimno, postanowiłem iść pospacerować po parku. Włożyłem kaptur na głowę, podłączyłem słuchawki i powoli ruszyłem w tym kierunku. Księżyc wyszedł zza chmur oświetlając delikatnie park. Przysiadłem na ławce i zamyśliłem się. Uwielbiałem to miasto. Zielona Góra jest wspaniała, szczególnie nocą. Wtedy wszystko się budzi. Młodzież w wielu gimnazjalnym chodzi po ulicach, pali i chleje, dresy chodzą i szukają problemów. Z rozmyśleń wyrwał mnie jeden z nich. Przesunąłem się trochę, a on dosiadł się obok mnie. Rozsiadł się wygodnie i odpalił papierosa. Nasunąłem kaptur bardziej na oczy i splotłem ręce na piersi. Zaciągnął się i zmierzył mnie wzrokiem. Zauważyłem na jego nadgarstku opaskę sylikonową mojego klubu, uśmiechnąłem się delikatnie do siebie.
- Piździ, prawda? - spytał niskim tonem.
- Mhm..- odchrząknąłem. Nie znałem go, musiał być z innej części miasta. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Podsunął w moją stronę paczkę papierosów.
- Chcesz? - spytał, a ja zawahałem się.
- N- nie, dzięki.
- Okeej. Czekam na kumpli i idziemy walnąć graffiti  na tamtym budynku, idziesz z nami?
- Ultrasy?
- Taaa, Falubaz. - odpowiedział dumnie.
- Pewnie, czemu nie. - wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę opuszczonego bloku. Widać go było z mojego okna. Przy nim stała grupa, owy koleś powiedział, że pomogę. Zgodzili się od razu, podali mi bandanę i zabraliśmy się do pracy. Było mnóstwo śmiechu, nie wiedziałem, że z takimi ludźmi można się świetnie bawić. Poznałem imiona wszystkich, tylko oni nie znali mojego i to było najfajniejsze w tym wszystkim. Anonimowość. Kiedy skończyliśmy, zwinęli farby i pobiegliśmy dobry kawał stąd. Skręciliśmy w uliczkę, gdzie schowali torbę za kontener. Pozdejmowali kaptury, oddałem chustkę. Nagle wszyscy spojrzeli się na mnie i zamilkli. "O nie" - pomyślałem - " Chyba mnie.."
- O ja pierdole, Dudek! - krzyknął najwyższy, którego nazywali "Duży". Uśmiechnąłem się do nich, a oni zaczęli się śmiać. Pogadaliśmy chwilę odnośnie mojego zdrowia i tego kiedy wracam. Podziękowałem im za wszystko, a oni poklepali mnie po plecach. Spojrzałem na zegarek, była 4:30, postanowiłem już wrócić.
Powoli i po cichu otworzyłem drzwi mieszkania. Wszyscy nadal spali. Dwoma skokami byłem już w pokoju. Szybko zdjąłem ubrania,  wskoczyłem w spodenki do spania i walnąłem w kimono.

<Jakiś czas później, ok kilku dni czy coś xD>

Ojciec wtargnął do pokoju z taką energią, że o mało drzwi z zawiasów nie wyleciały. Dzisiaj na 13:00 miałem stawić się na treningu i na konferencji. Jednak dostałem takiego lenia, że nawet nie miałem siły podnieść głowy. Postanowiłem jednak go pokonać i ruszyć dupę. Wziąłem prysznic, ubrałem się i przed umówioną godziną już byłem w parku. Chłopaki już grzali motory, stałem zboku i przyglądałem się. Jeszcze tydzień muszę wytrzymać.
Po treningu, udzieliłem szybkiego wywiadu i pobiegłem na konferencję. Myślałem, że tam zdechnę z nudów! Robercik pieprzył jakieś głupoty, ja odpowiadałem tylko na pytania. Poinformowałem ich, że za tydzień wracam do treningów, żeby mieć spokój. Po konferencji wyszedłem z budynku klubowego. Ruszyłem w stronę auta, kiedy zauważyłem, że w moim kierunku idzie owa Konstancja. Co ona tam robiła? Śledzi mnie, czy co? Wsiadłem do środka i ignorując jej wołanie odjechałem. Ona jakaś chora musiała być. Wybrałem numer Gabi, po kilku sygnałach usłyszałem jej głos. Przedstawiłem jej całą sprawę. To, że była u mnie w szpitalu i wróciła za mną do Zielonej oraz fakt, iż mi się to nie podoba. Oznajmiła mi, że po jutrzejszych zawodach pójdzie do Macieja (jeśli będzie w domu) i porozmawia z nim na ten temat. Zawahała się i opowiedziała o jego wyznaniu, które miało miejsce na treningu około 2 tygodnie temu. Postanowiliśmy wspólnie, że musimy coś wymyślić.
Wpadłem do mieszkania i usłyszałem rozmowy.
- Patryk?
- Tak? - odpowiedziałem.
- Poznaj, to jest pani Maria, nasza dobra znajoma. - zaczęła mama wskazując na zupełnie obcą mi kobietę. Przywitałem się i podałem rękę. - a to jej córka Sylwia. - powtórzyłem ten sam gest wobec dziewczyny, była chyba młodsza ode mnie. Rzuciłem kurtkę i sponsorską czapkę na krzesło i poszedłem do kuchni coś zjeść. Odgrzałem sobie wczorajsze spaghetti i usiadłem do stołu w salonie. Wsłuchiwałem się w rozmowy jakie toczyła moja mama z ową panią Marią.
- To powiadasz, że Patryk już skończył szkołę i jeździ na żużlu? - wszystkie kobiety zmierzyły mnie wzrokiem.
- Tak i jest dobry w tym co robi, ma to po ojcu. - wstałem niepewnie i odniosłem talerz. Tak a propos taty nie było. Usiadłem obok mamy, żeby nie było głupio, że idę sobie do pokoju. Podyskutowałem trochę jeszcze z nimi i wreszcie zbierały się do wyjścia. Pożegnałem się, później rozsiadłem się w pokoju przed komputerem i obczaiłem internet.
                                      

_______________________________________________________________________________

Proszę bardzo! Rozdział 19 z niespodzianką, czyli perspektywą Patryka. Uznałam to jako niespodziankę, bo postanowiłam sobie, że daruję te perspektywy więc tutaj macie jedyną (bodajże) i ostatnią. Reszta będzie tak jak wtedy :D
To jak? Kolejna 30, czy  40 komentarzy = Capitolo 20? :D
Pytania, uwagi, prośby?  Tutaj : http://ask.fm/themouseKSF
A! Informuję was, że po Capitolo 20, biorę wolne. Więcej info w następnym! :3
Dzięki!

40 komentarzy:

  1. Jak zawsze zajebisty ;) Zapraszam do mnie http://tragicznyfinal.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny
    Extra
    Super
    zajefajny jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie możesz wziąć po 20 wolnego. ;((
    :(
    Ja będę płakać, jak weźmiesz. :((
    A ta w ogóle to jak zawsze - super!

    OdpowiedzUsuń
  4. wow, naprawde świetny ;)
    Czuje że kolejny rozdział będzie jeszcze bardziej ciekawy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział,naprawdę! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna niespodzianka :DD

    OdpowiedzUsuń
  8. Poproszę kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozwalił mnie pozytywnie ten rozdział,naprawdę ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Doczekałam się rozdziału,cudo ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Niezły rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Mega fajny rozdział i ogólnie całe opowiadanie..tylko wkurza mnie ta Konstancja,ale to szczegół :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam z cholerną niecierpliwością na kolejne losy :D

    OdpowiedzUsuń
  14. No jestem ciekawa co będzie dalej :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Może więcej takich niespodzianek? :3 Super!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu,świetne *o*

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten rozdział jest naprawdę świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudo normalnie!:3

    OdpowiedzUsuń
  19. jesteś świetna

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudny rozdział *u*

    OdpowiedzUsuń
  21. Chcę kolejny no :33

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie idź na wolne po 20,bo inaczej wykituję :c Kocham Twoje opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  23. jejej,cudne to :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Życzę dużo weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. kocham to i chcę więcej ! <3 . UWIELBIAM DUDKA ! <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Nooo ! Dawaj już 20 ! <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie moge sie doczekać następnego rozdziału *__*

    OdpowiedzUsuń
  28. Jest ! 40 komentarz ;)

    OdpowiedzUsuń