- Axel! - krzyknęłam gdy tylko otworzyłam drzwi. Kudłaty owczarek podhalański przyczłapał do mnie i zaczął się łasić. - Halo? Jest tutaj ktoś? - rozejrzałam się dookoła, cisza. Nikogo nie było. Rzuciłam torbę w przedpokoju i poszłam do kuchni. Usiadłam do stołu, wyjęłam telefon i wybrałam numer Filipa. Poczekałam 4 sygnały, nie odebrał. Zaniepokoiłam się, wstałam i poszłam pod prysznic. Po kąpieli położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć.
Leżałam tak z godzinę, martwiłam się o brata. W tej chwili zadzwonił telefon.
- Halo?
-G-Gabu.. - usłyszałam jakby dławiący się głos.
- Filip?!
- Rodzice... Mieli wypadek.. - urywał co chwilę.
- Co?!
Nie mogłam w to uwierzyć, wstałam i pojechałam do szpitala za wskazówkami brata. Stanie na światłach trwało wieki, ale nie czułam smutku. Nic nie czułam, jednak to byli moi rodzice. Mało spędzałam z nimi czasu. Zaparkowałam tuż przed wejściem, wbiegłam do środka. Recepcjonistka podała mi numer pokoju. Na korytarzu ujrzałam Filipa, siedział nieruchomy. Podbiegłam do niego, a ten wstał i przytulił się do mnie. Oznajmił mi, że to koniec. Byłam w szoku, usiadłam i miałam ochotę płakać. Cała zdrętwiałam, Filip objął mnie ramieniem i siedzieliśmy.
*Rok później*
- Tak, podjęliśmy decyzję, że wyprowadzamy się do Wrocławia. Kupiliśmy mały dom z dużym garażem. - tłumaczyłam się Pawlickim.
- Kupię Ci prezent, tylko powiedz kiedy mamy wbić! -zaśmiał się Piotrek.
- Jasne, zadzwonię do was, ale najpierw Falubaz - Leszno. Do niedzieli chłopaki! - pożegnałam się i wróciłam do siebie.
Podjechałam busem i spakowałam sprzęt oraz narzędzia. Tymczasem braciszek pakował torby do auta. Będzie mi brakowało tego mieszkania, lubiłam je. Zaczęła dręczyć mnie jedna myśl. Czy wypadałoby się pożegnać z Patrykiem? Zamknęłam busa, dochodziła 15:00, na 16:00 był mecz. Przebrałam się szybko, ustaliliśmy, że po meczu wyjeżdżamy. Wyszłam po Gośkę i poszłyśmy na stadion. Ludzi było mnóstwo. Zajęłyśmy swoje miejsca na K4 i czekałyśmy na prezentację.
Walka skończyła się remisem. Pożegnałam kumpelę i postanowiłam iść pod park maszyn. Puściłam strzałkę Patrykowi, żeby mnie wpuścił na chwilę, bo gdyby wyszedł to byśmy nie pogadali. 10 minut potem ujrzałam jego zacieszaną mordkę w bramie. Już był przebrany w krótkie spodenki, trampki i koszulkę.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
- No witam, witam. - zawahał się, ale postanowił się nie całować przy fotografach.
- Musimy porozmawiać.
- Tak? -zaniepokoił się , uniósł jedną czarną brew.
- Wyjeżdżamy z Filipem do Wrocławia. Kupiliśmy nowy dom, chcemy się uwolnić od wspomnień sprzed roku.
- Rozumiem, ale to znaczy, że już się nie spotkamy?
- Pewnie, że będziemy się widzieć! Będę na każdym meczu w Zielonej! Na wyjeździe w Wrocławiu też się zjawię!
- To dobrze. - uśmiechnął się i chwycił swoją ciepłą ręką moją brodę.
Godzinę później już prowadziłam busa, a za mną jechał Filip. Zapadł zmrok. Włączyłam sobie na fulla ulubioną płytę Comy i popijałam Red Bulla, żeby nie zasnąć. Po jakimś czasie dojechałam na miejsce pierwsza. Zaparkowałam busa na podjeździe i czekałam na brata. Postanowiliśmy rozpakowywać się jutro. W środku przebraliśmy się i położyliśmy od razu spać.
Następnego dnia mogłam w spokoju zwiedzić mieszkanie. Wybrałam śliczny duży pokój o grafitowych ścianach i białym dywanie. Zaczęłam się rozpakowywać. Po południu postanowiłam wyjść z psem poogarniać okolicę. Filip był w warsztacie, oznajmiłam mu, że wychodzę, chwyciłam Axela i wyszłam. Słońce zaczęło coraz bardziej grzać. Dokładnie rozglądałam się dookoła, aby zapamiętać ulicę i się nie zgubić. Zauważyłam nieopodal park, więc skręciłam do niego. Ludzi było tam znacznie więcej. Co drugi odwracał się podziwiając mojego owczarka. Uśmiechałam się sama do siebie na ten widok. Zauważyłam na przeciwległej drodze jakiegoś chłopaka biegnącego z psem. Ubrany był w kolorowe krótkie spodenki, sportowe buty do biegania i podkoszulek na noramkach. Sterczące włosy wyglądały znajomo. Koleś się zatrzymał, aby ochłonąć. Przysiadłam na ławce tak, aby widzieć go wyraźnie. Koleś przeczesał palcami fryzurę i zaczął rozciągać ręce. Wypuścił psa i usiadł na ławce. W tej chwili zauważyłam dobrze mi znany i charakterystyczny dla niego tatuaż. Wstałam i ruszyłam w jego stronę. Zauważył mnie i uśmiechnął się na mój widok.
- Co ty tu..
- Też miło mi Cię widzieć Maciej. - dosiadłam się do niego.
- Dawno się nie widzieliśmy, nie? Już chyba z miesiąc, co u ciebie i Filipa? - jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie.
- A no wiesz.. W Zielonej mieliśmy napad, amerykanie spuścili na nasze mieszkanie bombę, która okazała się być kapsułą z jakimś stworzeniem, które zjadło nam lodówkę, więc się wyprowadziliśmy tutaj, a Filip chyba coś po nim odziedziczył, bo robi dokładnie to samo co ten potwór. - zażartowałam, a chłopak zaśmiał się uroczo.
- Tu uważaj, bo ono Patryka zaatakuje.
- O niego to byłabym już spokojna. - machnęłam ręką i w tej chwili przybiegł jego pies. Rozłożyłam ręce w jego stronę - Silny! Poznaj Axela.
- Daj spokój, pogryzą się.
Postanowiliśmy z Filipem przejechać się na trening. Niedaleko Wrocławia, był świetny tor. Spakowaliśmy sprzęt do busa, zamknęliśmy dom i wyjechaliśmy. Na miejscu rozpakowaliśmy się i zabraliśmy się za ustawienia. Chwilę później nadjechała mini jeepem jakaś laska. Spojrzeliśmy po sobie z Filipem. Blondynka, zgrabna i widać po jej ruchach pewność siebie. Wsiedliśmy na motocykle i zajęliśmy się jazdą. Brat uczył mnie kilka freestylowych numerów, które jakoś mi wychodziły. Później dołączyła do nas owa dziewczyna. W przerwie postanowiliśmy podejść do niej i zagadać.
- Czeeść. - uśmiechnęłam się do niej. - Jestem Gabu, a to mój brat Filip.
- Witam Konstancja, nowi? Jeszcze was tu nie widziałam. - odwzajemniła czyn.
- Taak, przeprowadziliśmy się tutaj dokładnie wczoraj.
- Ooo.. Falubaz. - zaskoczyła się patrząc w kierunku mojego nadgarstka. - Pjona! - zaśmiałyśmy się. Zaczęłyśmy się dogadywać, wymieniłyśmy się opowiadaniami o życiu. Dowiedziałam się, że jest kuzynką Macieja i mieszka też we Wrocławiu. Jeździ na starym crossie po kuzynie. Opowiedziałam jej o moich "przygodach" z chłopakami.
- To ty jesteś ta tajemnicza dziewczyna Dudka. - zniesmaczyła się, kiedy poruszyłam temat Patryka.
- Nie wiem do końca czy jesteśmy razem.
- Mhm...
[Następneeego dniaaa]
Mac Miller - Knock Knock. Pomacałam szafkę w celu odebrania telefonu. Na wyświetlaczu pokazała mi się morda Janowskiego. Opadłam na poduszkę i z delikatną złością odebrałam.
- Dzień dobry! Ładnie to tak spać? - usłyszałam po drugiej stronie.
- Masz wpierdol. - burknęłam.
- Jest 14:00 wstawaj w końcu.
- Masz wpierdol. - przerywałam mu.
- Idziemy biegać, wstawaj.
- Masz wpier.. co?! Po co?
- Tak o, za godzinę w parku. Paaa.. - zirytował się lekko.
- Masz wpierdol.. - zaśmiałam się.
Wstałam szybko i wzięłam prysznic. Zarzuciłam jakąś koszulkę i spodenki. Zjadłam śniadanie i wyszłam w kierunku parku, jednocześnie rozglądając się czy nie czasem już gdzieś czeka na mnie. Zauważyłam go na ławce. Leżał na plecach z podkulonymi nogami zasłaniając twarz dłońmi. Podeszłam po cichu i usiadłam na jego twardy, umięśniony brzuch. Ten zerwał się i zrzucił mnie.
- Masz wpierdol. - wskazałam na niego palcem, a ten zaczął uciekać. Po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że mam go gonić. Jak na rajdowca motocrossowego mam niezłą kondycję, więc szybko go dogoniłam i z całej siły trzepnęłam go w ramię. Chłopak automatycznie zwolnił, aby odsapnąć, a ja pobiegłam dalej. Kilkanaście metrów dalej przysiadłam na murku, czekając na niego. Powoli biegł w moim kierunku, więc mogłam się mu przyjrzeć. Ubrany był w krótkie kolorowe spodenki i luźną koszulkę. - Wiesz, poznałam wczoraj twoją kuzynkę.
- Konstancję? - odparł lekko zachrypniętym głosem, a ja przytaknęłam. - I co?
- Spoko, gadałyśmy, opowiadałyśmy o sobie. Tylko, że nie mogę ogarnąć czemu dziwnie zareagowała na wieść o mojej znajomości z Patrykiem.
- Pff.. nie dziwmy się.
- Czemu?
- Axel! - krzynęłam gdy tylko otworzyłam drzwi. Kutłaty owczarek podhalański przyczłapał do mnie i zaczął się łasić. - Halo? Jest tutaj ktoś? - rozejrzałam się dookoła, cisza. Nikogo nie było. Rzuciłam torbę w przedpokoju i poszłam do kuchni. Usiadłam do stału, wyjęłam telefon i wybrałam numer Filipa. Poczekałam 4 sygnały, nie odebrał. Zaniepokoiłam się, wstałam i poszłam pod prysznic. Po kąpieli położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć.
Leżałam tak z godzinę, martwiłam się o brata. W tej chwili zadzwonił telefon.
- Halo?
-G-Gabu.. - usłyszałam jakby dławiący się głos.
- Filip?!
- Rodzice... Mieli wypadek.. - urywał co chwilę.
- Co?!
Nie mogłam w to uwierzyć, wstałam i pojechałam do szpitala za wskazówkami brata. Stanie na światłach trwało wieki, ale nie czułam smutku. Nic nie czułam, jednak to byli moi rodzice. Mało spędzałam z nimi czasu. Zaprakowałam tuż przed wejściem, wbiegłam do środka. Recepcjonistka podała mi numer pokoju. Na korytarzu ujrzałam Filipa, siedział nieruchomy. Podbiegłam do niego, a ten wstał i przytulił się do mnie. Oznajmił mi, że to koniec. Byłam w szoku, usiadłam i miałam ochotę płakać. Cała zdrętwiałam, Filip objął mnie ramieniem i siedzieliśmy.
*Rok później*
- Tak, podjęliśmy decyzję, że wyprowadzamy się do Wrocławia. Kupiliśmy mały dom z dużym garażem. - tłumaczyłam się Pawlickim.
- Kupię Ci prezent, tylko powiedz kiedy mamy wbić! -zaśmiał się Piotrek.
- Jasne, zadzwonię do was, ale najpierw Falubaz - Leszno. Do niedzieli chłopaki! - pożegnałam się i wróciłam do siebie.
Podjechałam busem i spakowałam sprzęt oraz narzędzia. Tymczasem braciszek pakował torby do auta. Będzie mi brakowało tego mieszkania, lubiłam je. Zaczęła dręczyć mnie jedna myśl. Czy wypadałoby się pożegnać z Patrykiem? Zamknęłam busa, dochodziła 15:00, na 16:00 był mecz. Przebrałam się szybko, ustaliliśmy, że po meczu wyjeżdżamy. Wyszłam po Gośkę i poszłyśmy na stadion. Ludzi było mnóstwo. Zajęłyśmy swoje miejsca na K4 i czekałyśmy na prezentację.
Walka skończyła się remisem. Pożegnałam kumpelę i postanowiłam iść pod park maszyn. Puściłam strzałkę Patrykowi, żeby mnie wpuścił na chwilę, bo gdyby wyszedł to byśmy nie pogadali. 10 minut potem ujrzałam jego zacieszaną mordkę w bramie. Już był przebrany w krótkie spodenki, trampki i koszulkę.
- Cześć - uśmiechnęłam się.
- No witam, witam. - zawachał się, ale postanowił się nie całować przy fotografach.
- Musimy porozmawiać.
- Tak? -zaniepokoił się , uniusł jedną czarną brew.
- Wyjeżdżamy z Filipem do Wrocławia. Kupiliśmy nowy dom, chcemy się uwolnić od wspomnień sprzed roku.
- Rozumiem, ale to znaczy, że już się nie spotkamy?
- Pewnie, że będziemy się widzieć! Będę na każdym meczu w Zielonej! Na wyjeździe w Wrocławiu też się zjawię!
- To dobrze. - uśmiechnął się i chwycił swoją ciepłą ręką moją brodę.
Godzinę później już prowadziłam busa, a za mną jechał Filip. Zapadł zmrok. Włączyłam sobie na fulla ulubioną płytę Comy i popijałam Red Bulla, żęby nie zasnąć. Po jakimś czasie dojechałam na miejsce pierwsza. Zaparkowałam busa na podjeździe i czekałam na brata. Postanowiliśmy rozpakowywać się jutro. W środku przebraliśmy się i położyliśmy od razu spać.
Następnego dnia mogłam w spokoju zwiedzić mieszkanie. Wybrałam śliczny duży pokój o grafitowych ścianach i białym dywanie. Zaczęłam się rozpakowywać. Po południu postanowiłam wyjść z psem poogarniać okolicę. Filip byłw warsztacie, oznajmiłam mu, że wychodzę, chwyciłam Axela i wyszłam. Słońce zaczęło coraz bardziej grzać. Dokładnie rozglądałam się dookoła, aby zapamiętać ulicę i się nie zgubić. Zauważyłam nieopodal park, więc skręciłam do niego. Ludzi było tam znacznie więcej. Co drugi odwracał się podziwiając mojego owczarka. Uśmiechałam się sama do siebie na ten widok. Zauważyłam na przeciwległej drodze jakiegoś chłopaka biegnącego z psem. Ubrany był w kolorowe krótkie spodenki, sportowe buty do biegania i podkoszulek na noramkach. Sterczące włosy wyglądały znajomo. Koleś się zatrzymał, aby ochłonąć. Przysiadłam na ławce tak, aby widzieć go wyraźnie. Koleś przeczesał palcami fryzurę i zaczął rozciągać ręce. Wypuścił psa i usiadł na ławce. W tej chwili zauważyłam dobrze mi znany i charakterystyczny dla niego tatuaż. Wstałam i ruszyłam w jego stronę. Zauważył mnie i uśmiechnął się na mój widok.
- Co ty tu..
- Też miło mi Cię widzieć Maciej. - dosiadłam się do niego.
- Dawno się nie widzieliśmy, nie? Już chyba z miesiąc, co u ciebie i Filipa? - jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie.
- A no wiesz.. W Zielonej mieliśmy napad, amerykanie spóścili na nasze mieszkanie bombe, która okazała sięwyć kapsułą z jakimś stworzeniem, które zjadło nam lodówkę, więc się wyprowadziliśmy tutaj, a Filip chyba coś po nim odziedziczył, bo robi dokładnie to samo co ten potwór. - zażartowałam, a chłopak zaśmiał się uroczo.
- Tu uważaj, bo ono Patryka zaatakuje.
- O niego to byłabym już spokojna. - machnęłam ręką i w tej chwili przybiegł jego pies. Rozłożyłam ręce w jego stronę - Silny! Poznaj Axela.
- Daj spokój, pogryzą się.
Postanowiliśmy z Filipem przejechać się na trening. Niedaleko Wrocławia, był świetny tor. Spakowaliśmy sprzęt do busa, zamknęliśmy dom i wyjechaliśmy. Na mniejscu rozpakowaliśmy się i zabraliśmy się za ustawienia. Chwilę później nadjechała mini jepem jakaś laska. Spojrzeliśy po sobie z Filipem. Blondynka, zgrabna i widać po jej ruchach pewność siebie. Wsiedliśmy na motocykle i zajęliśmy się jazdą. Brat uczył mnie kilka freestylowych numerów, które jakoś mi wychodziły. Później dołączyła do nas owa dziweczyna. W przerwie postanowiliśmy podejść do niej i zagadać.
- Czeeść. - uśmiechnęłam się do niej. - Jestem Gabu, a to mój brat Filip.
- Witam Konstancja, nowi? Jeszcze was tu nie widziałam. - odwzajemniła czyn.
- Taak, przeprowadziliśmy się tutaj dokładnie wczoraj.
- Ooo.. Falubaz. - zaskoczyła się patrząc w kierunku mojego nadgarstka. - Pjona! - zaśmiałyśmy się. Zaczęłyśmy się dogadywać, wymieniłyśmy się opowiadaniami o życiu. Dowiedziałam się, że jest kuzynką Macieja i mieszka też we Wrocławiu. Jeździ na starym crossie po kuzynie. Opowiedziałam jej o moich "przygodach" z chłopakami.
- To ty jesteś ta tajemnicza dziewczyna Dudka. - zniesmaczyła się, kiedy poruszyłam temat Patryka.
- Nie wiem dokońca czy jesteśmy razem.
- Mhm...
[Następneeego dniaaa]
Mac Miller - Knock Knock. Pomacałam szafkę w celu odebrania telefonu. Na wyświetlaczu pokazała mi się morda Janowskiego. Opadłam na poduszkę i z delikatną złością odebrałam.
- Dzień dobry! Ładnie to tak spać? - usłyszałam po drugiej stronie.
- Masz wpierdol. - burknęłam.
- Jest 14:00 wstawaj wkońcu.
- Masz wpierdol. - przerywałam mu.
- Idziemy biegać, wstawaj.
- Masz wpier.. co?! Po co?
- Tak o, za godzinę w parku. Paaa.. - zirytował się lekko.
- Masz wpierdol.. - zaśmiałam się.
Wstałam szybko i wzięlam prysznic. Zarzuciłam jakąś koszulkę i spodenki. Zjadłam śniadanie i wyszłam w kierunku parku, jednoczesnie rozglądając się czy nie czasem już gdzieś czeka na mnie. Zauważyłam go na ławce. Leżał na plecach z podkulonymi nogami zasłaniając twarz dłońmi. Podeszłam po cichu i usiadłam na jego twardy, umięśniony brzuch. Ten zerwal się i zrzucił mnie.
- Masz wpierdol. - wskazałam na niego palcem, a ten zaczął uciekać. Po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że mam go gonić. Jak na rajdowca motocrossowego mam niezłą kondycję, więc szybko go dogoniłam i z całej siły trzepnęłam go w ramię. Chłopak automatycznie zwolnił, aby odsapnąć, a ja pobiegłam dalej. Kilkanaście metrów dalej przysiadłam na murku, czekając na niego. Powoli biegł w moim kierunku, więc mogłam się mu przyjżeć. Ubrany był w krótkie kolorowe spodenki i luźną koszulkę. - Wiesz, poznałam wczoraj twoją kuzynkę.
- Konstancję? - odparł lekko zachrypniętym głosem, a ja przytaknęłam. - I co?
- Spoko, gadałyśmy, opowiadałyśmy o sobie. Tylko, że nie mogę ogarnąć czemu dziwnie zareagowała na wieść o mojej znajomości z Patrykiem.
- Pff.. nie dziwmy się.
- Czemu?
- Jest w nim zabujana po uszy.
_______________________________________________________________________________
Przepraszam, że krótki, ale nie mam aktualnie weny ;3 Teraz wakacje, więc coś się wymyśli!
Pytania, uwagi, prośby? Tutaj : http://ask.fm/themouseKSF
20 comment = Capitolo 17
Dzięki, że jesteście i czytacie<3