Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 5 marca 2013

Capitolo 13

Skoczyłam na  piętro po ręczniki dla nas, ponieważ byliśmy cali mokrzy. Chwilę później Wiktoria musiała wracać do domu i przyjechał po nią jej tata. Zostaliśmy sami, gdy już wyschnęliśmy zabrałam się z powrotem do dopasowywania odpowiedniego łańcucha do crosówki. Patryk usiadł w otwarty bagażnik busa, poczułam jego wzrok na sobie. Widać było, że chciał zacząć jakiś temat, ale nie wiedział od której strony go ugryźć. Główkował tak 10 minut, aż nie wytrzymałam.
- Co taki cichy? - posłałam mu złowieszczy uśmieszek, a on się zaśmiał.
- Nie wiem. Słuchaj, ja...
- Dzieeeeeeeeeeeeń dobry!!- nagle nie wiadomo skąd w warsztacie pojawił się Maciek.
- Witam! - wstałam wytarłam ręce w szmatkę i wcisnęłam ją do tylnej  kieszeni. - Co Cię sprowadza do Zielonej?
- Nuda..- westchnął. - O! Witam pana Dudka! - dosiadł się do niego.
- Cześć. - odpowiedział lekko wkurzony. Maciej dosiadł się do Patryka, a ja ponownie wróciłam do łańcuchowej krainy.. Nagle do garażu wpadła mama.
- Gabu! O! Dzień dobry! Dobrze, że jesteście! - krzyknęła podekscytowana.
- Co jest? - wszyscy skupili się na niej.
- Babcia dzwoniła. Podobno masz teraz tydzień wolnego, racja?
- Tak.
- Zaoferowała czy byś nie przyjechała do niej z przyjaciółmi. - wskazała na chłopaków. Wyprostowałam się usiadłam przodem do nich i skrzyżowałam nogi.
- Nie zły plan. Wchodzicie w to? - spytałam, a oni spojrzeli na siebie i przytaknęli z uśmiechami. - a kiedy?
- Od jutra. -odpowiedziała mi mama.
- Jasne! Dzwonimy do ludzi! - podskoczył z radości Maciek. - A! Pani mamo, a ile maksimum może być osób?
- Babcia mapokój w którym .. jak się położy materace.. może spać z. 7 osób? - skalkulowała.
- Da się zrobić! Ja, Patryk, ty, Grzesiek, Przemek i...
- Wiktoria! - dodałam. - Już jest! Powysyłaj SMS do wszystkich.
- Jasne!

<oooo_następngo_dnia_ooooo>

- Gotowi? - krzyknęłam do siódemki zgromadzonej przed moim domem. Wszyscy przytaknęli i spakowaliśmy się w dwa samochody. Dotarcie do Dębowic zajęło nam jakieś dwie godziny. Jest to mała wieś leżąca niedaleko jeziora. W dzieciństwie uwielbiałam tam jeździć.  Już w furtce czekała na nas babcia.
- Gabriela! Jak ty urosłaś! - wyściskała i wycałowała mnie.
- Babciu to są : Przemek, Maciej, Grześ, Patryk i Wiktoria. - przedstawiłam wszystkich i babcia zaprowadziła nas do dużego pokoju. W kącie stało podwójne łóżko, a na ziemi pięć materacy. Ciekawe skąd babcia tyle ich miała. Rzuciliśmy się od razu na swoje miejsca. Chłopacy zarządzili, że ja i Wiktoria mamy spać na łóżku.
- Wal się, ja biorę materac! - wydarłam się na Maćka jak tylko babcia wyszła z pokoju.
- To kto bierze łóżko?!
- Ja mogę sama, ale wtedy ktoś będzie gnił na panelach. - zaśmiała się.
- Hm... a co jakbyśmy włożyli wszystkie materace obok siebie tak, żeby się zmieścili wszyscy, a Wika będzie na łóżku? - zaoferował Przemo. Zrobiliśmy tak jak powiedział. Spałam między Janowskim, a Pawlickim.
- To będzie ciekawy tydzień. - zaśmiałam się, a reszta potwierdziła.
Następnego dnia, obudzono mnie szklanką wody. Okazało się, że jak zawsze wstałam ostatnia. Po śniadaniu
postanowiliśmy, że pójdziemy nad jezioro mimo, że był dopiero maj. Zabraliśmy ręczniki i poszliśmy na plażę. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze po jakieś żarcie, bo znając mnie szybko bym zgłodniała.
- ..i ty to zjesz?! - zdziwił się Patryk widząc siatki jakie ze sobą targam.
- Jasne! Czytałam niedawno, że organizmy takie jak mój inaczej trawią wszystko i to mi nie zaszkodzi.
- Ta, jasne, a za chwilę będziesz rzygać po krzakach. - zadrwił Zengi.
Przeszliśmy kawałek ulicą i już byliśmy na miejscu. Zrzuciliśmy szybko ubrania i chwilę później wszyscy byli cali mokrzy.
  Leżałyśmy sobie z Wiktorią na kocu " opalając się", w czasie kiedy reszta skakała z pomostu.
- I jak, podoba się?
- Jasne! Jest zajebiście! - zauważyłam błysk w jej oku. - Uwielbiam wsie. - zamknęłyśmy oczy i położyłyśmy się. Nagle przypomniało mi się jak w dzieciństwie tu przyjeżdżałam z Filipem i skakaliśmy do wody na linie. Może jeszcze tam była.. Ocknęłam się, a nad mną stał Grzesiek.
- Nie idziesz pływać? - mimo mojego oporu i szarpaniny wziął mnie na ręce. Pobiegł na mostek i z pomocą chłopaków wylądowałam w wodzie. Wiktoria też już zaliczyła podobną kąpiel.
- Chwila stop! Właśnie mi się przypomniało. - wyszłam szybko z wody, wytarłam ręką twarz. Wskoczyłam na pomostek, wszyscy się na mnie patrzyli. Pomacałam drzewo i znalazłam linę. Otrzepałam ją, naprężyłam i z rozbiegu wskoczyłam do wody.
- Geniusz! - wrzasnął Przemo i powtórzył mój gest, ale z przewrotem.
Słońce zaczęło powoli zachodzić i postanowiliśmy wracać. Po zjedzeniu zawartości reklamówek i po kąpieli byliśmy wykończeni. W domu każdy po kolei wziął prysznic. Zjedliśmy pyszną kolację babci, a wieczór spędziliśmy już w pokoju, siedząc i rozmawiając. Około 1:00 zaczęliśmy kłaść się spać. Ktoś tam zgasił światło i rzuciliśmy się na materace.
Nie obyło się oczywiście od bójki z Maćkiem przed snem. Norma...




________________________________________________________________________
Bardzo was przepraszam, ale dłuższych przez jakiś czas nie będzie. Wiecie, szkoła. Jak będę miała więcej wolnego czasu to postaram się dłuższe ;)
WoW! Zaskakujecie mnie! Dobiliście do 20!
To co? Kolejka 20? Dacie radę? Wierzę w was! ;p
a! I możecie udostępniać tego bloga, żeby było was jeszcze więcej! :D
ZAPRASZAM!!!! -> http://motocrosstylestory.blogspot.com/
Pytania? -> ask.fm/themouseKSF

Kocham Was!<3