Uwaga!!!
Zanim zaczniesz czytać, wbij na FP tego bloga! -> https://www.facebook.com/thespeedwaystory <- Go...
Zanim zaczniesz czytać, wbij na FP tego bloga! -> https://www.facebook.com/thespeedwaystory <- Go...
Nareszcie w domu! W Grecji było świetnie, ale nie ma to jak swój pokój,
swoje łóżko, swój pies i swój komputer. Rzuciłam walizkę na łóżko,
napisałam Patrykowi, że dojechałam i poszłam się przebrać. Ubrałam się w
wygodne legginsy i koszulkę. Włączyłam sobie muzykę i zaczęłam się
rozpakowywać. Posortowałam ubrania na dwie kupki, brudne i te czyste. Po
schowaniu czystych rzeczy, chwyciłam górę brudnych i poszłam je zanieść
do łazienki. Wróciłam, to schowałam walizkę i rzuciłam się na moje
wielkie łóżko. Tęskniłam za moim pokojem. Nagle drzwi się lekko
uchyliły, Axel! Kocham tego psa. Pobawiłam się z nim chwilę i
postanowiłam, że przejdę się z nim na spacer. Wskoczyłam w maxy i w
kurtkę. Chwyciłam smycz, schowałam trochę hajsu w razie czego do
kieszeni, wzięłam telefon w rękę i wyszliśmy na zewnątrz. Było zimno i
padał deszcz delikatnie. Zaczepiłam smycz o obrożę psiaka, po czym
skręciliśmy do parku.
Następnego dnia wstałam wcześnie dosyć. Wyspałam się strasznie, dlatego zeszłam na dół pełna energii. Zrobiłam sobie kanapki z Nutellą plus szklanka mleka i usiadłam przed telewizją. Leciał akurat mój ulubiony serial. Godzinę później usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Maaaciej, Silnyy! - ucieszyłam się na ich widok.
- Cześć młoda. Słuchaj jest sprawa. - podrapał się po głowie i wskazał głową na zwierzę. - boo.. ten.. O 16:00 lecę do Anglii, a potem prosto do Szwecji, a rodzinka wyjeżdża sb na wakacje, futrzak nie ma z kim zostań.. może byłabyś taka miła i ...
- Peewnie! Z Silnym, zawsze! - przerwałam mu i ukucnęłam do husky'ego.
- Dzięki! Jesteś wielka! - wyściskał mnie z całych sił.
- Wiem haha, ale puść już.
- Nie! - zaśmiał się - Dobra, spadam. Życz mi powodzenia w meczach.
- Będę oglądać. Trzymaj sie!
- Paa.. - zniknął za rogiem.
- No choć piesku, przywitaj się z Axelem!
Te psy się kochają. Dosłownie, uwielbiają się na maksa. Zostawiłam ich samych sobie i poszłam do siebie do pokoju. Opaliłam komputer i ogarnęłam internety. W tej chwili zadzwonił do mnie Torres. Pytał kiedy mogę wbijać. Ustaliliśmy, że w przyszłym tygodniu przylatuje i zostaję na 14 dni. W sumie to mi się opłaca, bo byłabym wtedy po solidnym treningu. Usłyszałam, że brat mnie woła z dołu. Pewnie już wstał i chciałby się dowiedzieć, co Silny robi u nas. Pobiegłam w szybko i wytłumaczyłam mu całą sytuację.
Nadszedł dzień długo oczekiwanego wyjazdu do Hiszpanii! Od rana biegałam z kąta w kąt i pakowałam sprzęty. Buty, koszulka, spodnie, rękawice, kask, gogle, ubrania: koszulki, spodenki, spodnie, bluza, trampki, bielizna - wszystko spakowane. Zadzwoniłam do Patryka, tak o... z nudów. Usłyszałam mruczenie, a potem ciche "halo?". Obudziłam go...
- Obudziłam cię, sorki.
- Aaa, to ty.. Spoko, nie szkodzi, jeszcze się naśpię mam wakacje. - zaśmiał się. - Coś się stało?
- Niee.. po prostu się stęskniłam.
- Hah, to się ciekawie złożyło, bo mi się śniłaś. - nadal odpowiadał mruczącym głosem.
- Oooo, znowu Cię biłam we śnie?
- Niee.. Tym razem napadłaś na bank. - zachichotał cicho.
- Hahaha o kurwa. - nie mogłam opanować napadu śmiechu. Położyłam się na łóżku, do odlotu miałam jeszcze ponad 1,5 godziny.
- O 9:00 wylatuje, będzie mi Ciebie jeszcze bardziej brakować. - westchnęłam ze smutkiem.
- Mi ciebie też, ale jak wrócisz to się spotkamy, obiecuję Ci to na 100%!
- Trzymam za słowo! Kocham Cię.
- Ja ciebie też..
-Przepraszam, Sorry, Oł Przepraszam najmocniej, Soorka - ludzi na lotnisku było od nasrania. Nie dało się przejść nigdzie swobodnie. Czysta makabra! Kiedy w końcu docisnęłam się do bramki i wsiadłam do autobusu odetchnęłam z ulgą. Jeszcze nigdy nie byłam w Hiszpanii. To mój pierwszy raz. Chłopacy mieli na mnie czekać na lotnisku, oby, bo jak nie to się zgubię. Będzie dupa...Hiszpańska dupa. Mniejsza. Wsiadłam do samolotu, założyłam słuchawki i odpłynęłam. Obudziła mnie stewardesa gadająca coś przez mikrofon po angielsku. Chwyciłam plecak i szybko wysiadłam. Od radu przybiła mnie fala ciepłego powietrza. Zdjęłam bluzę i ruszyłam w kierunku lotniska.
Dość długo musiałam czekać, aż nadjadą moje torby, było ich mnóstwo. Sprawdziłam czy wszystko mam i ruszyłam przed siebie. Ujrzałam tłumy ludzi, przeczesałam wszystkich w poszukiwaniu Torresa i Malero. Wybuchnęłam śmiechem widząc ich w wielką kartką i napisem "Nie - Ruda Gabu!". Podbiegłam szybko i rzuciłam się im na szyję. Po czym wzięli moje bagaże i poszliśmy do samochodu.
- Przenocujesz w hotelu pięciogwiazdkowym, dobra? - zwrócił się do mnie Dany przez lusterko samochodowe.
- Pięć gwiazdek ? O jaaa... - podjechaliśmy pod potężny budynek.
- Idziemy z tobą zostawiasz manele, bierzesz to co potrzebne i spadamy na tor. - szturchnął mnie łokciem Maikel.
- Dobra.
Jak powiedzieli, tak uczyniłam. Zostawiłam wszystko, wzięłam torbę ze sprzętem i ruszyliśmy w stronę willi Dany'ego. Nie minęła godzina, a już śmigaliśmy po torze. Chłopcy uczyli mnie freestyle'u profesjonalnego. Ogólnie to skakać potrafiłam, ale nie na aż takich wysokościach. Zaczęłam od garbów, potem pianka. NAJLEPSZE CO MOŻE BYĆ.
- Od dzisiaj to coś jest moją nową miłością! - krzyknęłam, jednocześnie wskazując na basen z piankami.
- Wiedziałem, że jej się spodoba! - odkrzyknęli sobie chłopacy.
Bawiliśmy się do wieczora. Nauczyłam się perfekcyjnego backflipa, ale tylko w pianki. Następnym razem miałam spróbować na rampie. Pożegnałam się z rodzicami Torresa i Maikel podrzucił mnie pod hotel. Byłam wykończona, wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.
Obudził mnie dźwięk SMSa. Spojrzałam na wyświetlacz, " Wstawaj!". Westchnęłam głośno i postąpiłam tak, jak mi kazano. Ubrałam się i chwile potem już Hiszpanie byli w moim pokoju. Dzisiaj był dzień zwiedzania. Kierunek - Barcelona. Chwyciłam swoją lustrzankę i spakowaliśmy się do auta. Międzyczasie zadzwoniłam do Patryka, że żyję i mam się zajebiście, potem jeszcze do brata. Zaczęliśmy od oceanarium. Coś niesamowitego! Potem ogólnie miasta, a na samym końcu pojechaliśmy na plażę. Tego mi brakowało! Słońca, ciepła, wody, piasku, lodów waniliowych... Byłam w niebie. Rozłożyliśmy się na leżakach i pobiegliśmy do wody.
- Gabu..? - zaczął brunet, kiedy wylegiwaliśmy się na słońcu.
- Tak?
- Co tam w ogóle u ciebie? Co u Patryka?
- Wszystko okej, jak na razie. Patryk odpoczywa w domu po sezonie..
- To podobnie do nas, tylko, że my nadal jeździmy.
- W Polsce też zimą crossówki wchodzą w ruch, ale jak jest śnieg to raczej snowboard, albo narty.
- Hmm.. Muszę się kiedyś znowu tam przejechać! - dołączył się Maikel.
- Zapraszam, zapraszam! - zaśmiałam się.
Wieczorem poszaleliśmy znowu na rampach.
Następnego dnia wstałam wcześnie dosyć. Wyspałam się strasznie, dlatego zeszłam na dół pełna energii. Zrobiłam sobie kanapki z Nutellą plus szklanka mleka i usiadłam przed telewizją. Leciał akurat mój ulubiony serial. Godzinę później usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Maaaciej, Silnyy! - ucieszyłam się na ich widok.
- Cześć młoda. Słuchaj jest sprawa. - podrapał się po głowie i wskazał głową na zwierzę. - boo.. ten.. O 16:00 lecę do Anglii, a potem prosto do Szwecji, a rodzinka wyjeżdża sb na wakacje, futrzak nie ma z kim zostań.. może byłabyś taka miła i ...
- Peewnie! Z Silnym, zawsze! - przerwałam mu i ukucnęłam do husky'ego.
- Dzięki! Jesteś wielka! - wyściskał mnie z całych sił.
- Wiem haha, ale puść już.
- Nie! - zaśmiał się - Dobra, spadam. Życz mi powodzenia w meczach.
- Będę oglądać. Trzymaj sie!
- Paa.. - zniknął za rogiem.
- No choć piesku, przywitaj się z Axelem!
Te psy się kochają. Dosłownie, uwielbiają się na maksa. Zostawiłam ich samych sobie i poszłam do siebie do pokoju. Opaliłam komputer i ogarnęłam internety. W tej chwili zadzwonił do mnie Torres. Pytał kiedy mogę wbijać. Ustaliliśmy, że w przyszłym tygodniu przylatuje i zostaję na 14 dni. W sumie to mi się opłaca, bo byłabym wtedy po solidnym treningu. Usłyszałam, że brat mnie woła z dołu. Pewnie już wstał i chciałby się dowiedzieć, co Silny robi u nas. Pobiegłam w szybko i wytłumaczyłam mu całą sytuację.
Nadszedł dzień długo oczekiwanego wyjazdu do Hiszpanii! Od rana biegałam z kąta w kąt i pakowałam sprzęty. Buty, koszulka, spodnie, rękawice, kask, gogle, ubrania: koszulki, spodenki, spodnie, bluza, trampki, bielizna - wszystko spakowane. Zadzwoniłam do Patryka, tak o... z nudów. Usłyszałam mruczenie, a potem ciche "halo?". Obudziłam go...
- Obudziłam cię, sorki.
- Aaa, to ty.. Spoko, nie szkodzi, jeszcze się naśpię mam wakacje. - zaśmiał się. - Coś się stało?
- Niee.. po prostu się stęskniłam.
- Hah, to się ciekawie złożyło, bo mi się śniłaś. - nadal odpowiadał mruczącym głosem.
- Oooo, znowu Cię biłam we śnie?
- Niee.. Tym razem napadłaś na bank. - zachichotał cicho.
- Hahaha o kurwa. - nie mogłam opanować napadu śmiechu. Położyłam się na łóżku, do odlotu miałam jeszcze ponad 1,5 godziny.
- O 9:00 wylatuje, będzie mi Ciebie jeszcze bardziej brakować. - westchnęłam ze smutkiem.
- Mi ciebie też, ale jak wrócisz to się spotkamy, obiecuję Ci to na 100%!
- Trzymam za słowo! Kocham Cię.
- Ja ciebie też..
-Przepraszam, Sorry, Oł Przepraszam najmocniej, Soorka - ludzi na lotnisku było od nasrania. Nie dało się przejść nigdzie swobodnie. Czysta makabra! Kiedy w końcu docisnęłam się do bramki i wsiadłam do autobusu odetchnęłam z ulgą. Jeszcze nigdy nie byłam w Hiszpanii. To mój pierwszy raz. Chłopacy mieli na mnie czekać na lotnisku, oby, bo jak nie to się zgubię. Będzie dupa...Hiszpańska dupa. Mniejsza. Wsiadłam do samolotu, założyłam słuchawki i odpłynęłam. Obudziła mnie stewardesa gadająca coś przez mikrofon po angielsku. Chwyciłam plecak i szybko wysiadłam. Od radu przybiła mnie fala ciepłego powietrza. Zdjęłam bluzę i ruszyłam w kierunku lotniska.
Dość długo musiałam czekać, aż nadjadą moje torby, było ich mnóstwo. Sprawdziłam czy wszystko mam i ruszyłam przed siebie. Ujrzałam tłumy ludzi, przeczesałam wszystkich w poszukiwaniu Torresa i Malero. Wybuchnęłam śmiechem widząc ich w wielką kartką i napisem "Nie - Ruda Gabu!". Podbiegłam szybko i rzuciłam się im na szyję. Po czym wzięli moje bagaże i poszliśmy do samochodu.
- Przenocujesz w hotelu pięciogwiazdkowym, dobra? - zwrócił się do mnie Dany przez lusterko samochodowe.
- Pięć gwiazdek ? O jaaa... - podjechaliśmy pod potężny budynek.
- Idziemy z tobą zostawiasz manele, bierzesz to co potrzebne i spadamy na tor. - szturchnął mnie łokciem Maikel.
- Dobra.
Jak powiedzieli, tak uczyniłam. Zostawiłam wszystko, wzięłam torbę ze sprzętem i ruszyliśmy w stronę willi Dany'ego. Nie minęła godzina, a już śmigaliśmy po torze. Chłopcy uczyli mnie freestyle'u profesjonalnego. Ogólnie to skakać potrafiłam, ale nie na aż takich wysokościach. Zaczęłam od garbów, potem pianka. NAJLEPSZE CO MOŻE BYĆ.
- Od dzisiaj to coś jest moją nową miłością! - krzyknęłam, jednocześnie wskazując na basen z piankami.
- Wiedziałem, że jej się spodoba! - odkrzyknęli sobie chłopacy.
Bawiliśmy się do wieczora. Nauczyłam się perfekcyjnego backflipa, ale tylko w pianki. Następnym razem miałam spróbować na rampie. Pożegnałam się z rodzicami Torresa i Maikel podrzucił mnie pod hotel. Byłam wykończona, wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.
Obudził mnie dźwięk SMSa. Spojrzałam na wyświetlacz, " Wstawaj!". Westchnęłam głośno i postąpiłam tak, jak mi kazano. Ubrałam się i chwile potem już Hiszpanie byli w moim pokoju. Dzisiaj był dzień zwiedzania. Kierunek - Barcelona. Chwyciłam swoją lustrzankę i spakowaliśmy się do auta. Międzyczasie zadzwoniłam do Patryka, że żyję i mam się zajebiście, potem jeszcze do brata. Zaczęliśmy od oceanarium. Coś niesamowitego! Potem ogólnie miasta, a na samym końcu pojechaliśmy na plażę. Tego mi brakowało! Słońca, ciepła, wody, piasku, lodów waniliowych... Byłam w niebie. Rozłożyliśmy się na leżakach i pobiegliśmy do wody.
- Gabu..? - zaczął brunet, kiedy wylegiwaliśmy się na słońcu.
- Tak?
- Co tam w ogóle u ciebie? Co u Patryka?
- Wszystko okej, jak na razie. Patryk odpoczywa w domu po sezonie..
- To podobnie do nas, tylko, że my nadal jeździmy.
- W Polsce też zimą crossówki wchodzą w ruch, ale jak jest śnieg to raczej snowboard, albo narty.
- Hmm.. Muszę się kiedyś znowu tam przejechać! - dołączył się Maikel.
- Zapraszam, zapraszam! - zaśmiałam się.
Wieczorem poszaleliśmy znowu na rampach.

____________________________________________________________________________
Najmocniej was przepraszam, że tak długo nie wstawiałam, ale na pewno zdajecie sobie sprawę, że mam szkołę i wiele spraw na głowie. Nawet nie mam czasu na wenę, nic. Nie proszę was o jakąś tam ilość komentarzy już, bo następny wpis pojawi się, kiedy coś mi przyjdzie do głowy. Nie sugeruję wam, że zawieszam tego bloga.. W ŻYCIU NIGDY<33
Wpadnijcie tutaj:
- http://blog-created-by-two-friends.blogspot.com/
- http://motocrosstylestory.blogspot.com/
i na mojego nowego bloga:
- http://speedstoory.blogspot.com/
Pytania, uwagi, prośby? Tutaj : http://ask.fm/themouseKSF
Narazie<3
Najmocniej was przepraszam, że tak długo nie wstawiałam, ale na pewno zdajecie sobie sprawę, że mam szkołę i wiele spraw na głowie. Nawet nie mam czasu na wenę, nic. Nie proszę was o jakąś tam ilość komentarzy już, bo następny wpis pojawi się, kiedy coś mi przyjdzie do głowy. Nie sugeruję wam, że zawieszam tego bloga.. W ŻYCIU NIGDY<33
Wpadnijcie tutaj:
- http://blog-created-by-two-friends.blogspot.com/
- http://motocrosstylestory.blogspot.com/
i na mojego nowego bloga:
- http://speedstoory.blogspot.com/
Pytania, uwagi, prośby? Tutaj : http://ask.fm/themouseKSF
Narazie<3