Siedziałam, gapiąc się na telefon. Nie wiedziałam jak zareagować na tą wiadomość. Spojrzałam się na wszystkich, którzy też nie odrywali ode mnie wzroku.
- Coś się stało?! - odezwał się Grzesiek. Mój kochany brat nauczył mnie aktorstwa, więc nagle uśmiechnęłam się szeroko.
- Mam sponsora!!! -wydarłam się, a wszyscy zareagowali entuzjazmem.
- Jakiego?
- Zadzwonił koleś z Red Bulla!! - spojrzałam na Maćka, a on zrobił wielkie oczy.
- Serio? Mamy takiego samego sponsora? To świetnie! - aż wstał z wrażenia.
- Trzeba to uczcić! - krzyknął Przemo. - Zdrowie Wiewióry!
Wypiliśmy kilka toastów, po czym wróciłam busem z Patrykiem, Saszką i Wiktorią, ponieważ mieli po drodze. Wysadziliśmy ich pod domem Alexa, nie wnikając co się dalej potoczy i pojechaliśmy w kierunku naszego osiedla. Całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie słowem, aż w końcu Dudek pierwszy się odezwał.
- To kiedy masz przyjść podpisać umowę?
- Kolo mówił, że w poniedziałek najlepiej by było. To dobrze, bo nie będę musiała iść do szkoły. - uśmiechnęłam się delikatnie, a on odwzajemnił gest. Lubiłam jak się uśmiechał, bo od razu na taki widok chce się żyć.
Wpadłam do domu, rodzice spali. Rzuciłam torbę w przedpokoju i poszłam do kuchni się napić. Filip siedział przed telewizorem, oglądał jakiś horror. Wzięłam butelkę wody i dosiadłam się do niego. Jednak po 15 minutach mnie wygonił, bo jak miałam z nim oglądać horror to nie wytrzymałby psychicznie. Natura obdarzyła mnie darem komentowania filmów, więc ze spokojem nie obejrzysz nic przy mojej obecności. Postanowiłam, że pójdę wziąć prysznic. Tak też postąpiłam. Później usiadłam do komputera, ogarnęłam fejsa i te sprawy. Zrobiłam ze znajomymi konferencję na skype i przegadaliśmy całą noc. Poszłam spać około 4:00, modląc się, żeby nikt mnie nie obudził wcześnie.
<Ijaijaooooo>
W niedzielę o 17:00 chłopcy walczyli. Falubaz - Unia Leszno, umówiłam się z Gośką i Wiktorią, że spotkamy się przed K i razem pójdziemy zająć miejsca. Ubrałam się w młynówkę i jakieś podarte jeansy, wskoczyłam w trampki. Przegryzłam coś szybko, wzięłam szalik, kasę i bilet. Wyszłam na zewnątrz, założyłam słuchawki i ruszyłam w kierunku stadionu. Po drodze spotkałam Patryka pakującego się do busa, był ubrany w białą koszulkę z Myszką Miki, beżowe spodenki do kolan i obowiązkowo czapka. Zamieniliśmy kilka zdań, pożyczyłam mu powodzenia i poszłam dalej.
Robiło się coraz ładniej, założyłam swoje okulary i ciesząc się pogodą zmierzałam w wyznaczonym kierunku. Przewiązałam sobie szalik w pasie, żeby było mi wygodniej i spotkałam Gośkę.
- Dzieeeeeeeeeeeń dobry! - krzyknęłam do niej. - Pani na K?
- Witam! Oczywiście, a Pani?
- Jeszcze pytanie! - prychnęłam i dalej poszłyśmy już razem.
Pół godziny później już w trójkę siedziałyśmy na K5. Żużlowcy wyszli na tor, kiedy już zbliżali się do trybuny, zaczęto krzyczeć. My podeszłyśmy do krat i przywitałyśmy się z chłopakami. Adam z Rogusiem chcieli mnie wyciągnąć z krat na tor, ale stwierdziłam, że to dziwnie będzie wyglądało i się ochrona uczepi.
W końcu zbliżyła się godzina 17:00 i zaczęła się prezentacja, a potem już sami wiecie co dalej. Walka zakończyła się remisem, a wszyscy byłi nawet zadowolenie z takiego wyniku, bo Leszno jest ciężkie do pokonania. Podczas meczu poznałyśmy kilku ludzi, którzy siedzieli (stali) przed nami. Zawodnicy wyszli na tor, cała trybuna krzyczała ile sił. Przeczesałam wszystkich wzrokiem i wtedy nasze oczy się spotkały. Uśmiechnęliśmy się do siebie nawzajem, a on zawstydzony udał, że ktoś go zawołał. Zaśmiałam się cicho i zaczęliśmy labado.
Po imprezie, ludzie zaczęli rozłazić się do wyjścia, a my pod wpływem emocji krzyczałyśmy ile wlezie, mimo że gniazdowy też już poszedł. Po chwili stwierdziłyśmy, że na dzisiaj starczy i także ruszyłyśmy do wyjścia. Pożegnałam się z dziewczynami i ruszyłam w kierunku domu. Szłam powoli, kopiąc kamień. Nagle podjechał bus, było ciemno więc nie zbyt go rozpoznałam. Zwolniłam kroku, a on zatrzymał się przede mną. Otworzyły się drzwi, a w środku siedzieli wszyscy żużlowcy.
- Nie jedziesz z nami oblać remis? - wyskoczył Maciek i wrzucił mnie do środka.
- Ile można?! - zaśmiałąm się
Pojechaliśmy do najbliższego baru i wznieśliśmy toast, potańczyliśmy itd. Rano chłopcy odwieźli mnie do domu, gdzie uzmysłowiłam sobie, że za kilka godzin mam iść podpisać umowę z Red Bullem...
<I'm going highway to hell!>
Na szczęście nie wypiłam tak dużo, doprowadziłam się do porządku.
Wskoczyłam w koszulę i spódniczkę, obudziłam Filipa, który obiecał ze
mną jechać. Jakieś 2 godziny później byliśmy już w samochodzie. Miałam
się tam stawić o 13:00. Podjechaliśmy pod budynek w którym znajdowała
się ich siedziba. Weszłam do środka, bla bla bla i po sprawie. Na
początek, dali mi jedną skrzynkę napoi i jedną czapkę. Wskoczyłam do
auta, od razu się przebrałam, bo długo bym nie wytrzymała ubrana na
galowo. Postanowiliśmy zjeść śniadanie w Mc. Założyłam czapkę,
jednocześnie stwierdzając, że będę teraz jak Maciek wyglądać. Wróciliśmy
do domu, to od razu poszłam do warsztatu. Odkąd pamiętam, zawsze z
nudów lubiłam grzebać przy motorach. Dla mnie to była także forma
relaksu. W międzyczasie zadzwoniła do mnie Wiktoria, zaprosiłam ją do
mnie. Chciałam jej pokazać jak ja żyję wśród maszyn. Podobno nawet
trochę znała się na maszynach, może by mi coś podpowiedziała. Jakąś
godzinę od telefonu już była u mnie, pokazałam jej wszystko. Usiadłyśmy,
zrobiłam coś do picia. Podpytałam ją jak tam jej relację z Saszą i w
ogóle, według mnie pasowali do siebie.Gadałyśmy i popijałyśmy kakao,
siedząc na starych krzesłach, kiedy nagle w otwartych drzwiach warsztatu
stanął Patryk. Zapukał w ścianę i drapiąc się po głowię podszedł do
nas.
- Mamy problem, bardziej to ja mam problem..
- Cześć, co jest? - zmarszczyłam czoło, a on spojrzał na mnie jakby błagał o litość.
- Mogę umyć u ciebie części, bo mamy małą awarię u nas.. - jęknął.
- Spoko, nie ma sprawy. Możemy Ci pomóc jeśli chcesz! - wstałam odkładając kubek.
- Jezu, kocham Cię! - uścisnął mnie szybko i wybiegł na zewnątrz. Wiktoria wybuchnęła śmiechem i szturchnęła mnie łokciem.
- Co?
- Nic, powiedział, że Cię kocha..
- Zamknij się!- zaśmiałam się i trzepnęłam ją w głowę. Po odstawiałam rzeczy tak, aby było widać, że to zlew. Chwilę później Patryk podjechał busem, z którego powyjmował części. Jeszcze nawet nie zabraliśmy się za błotniki, a już byliśmy cali mokrzy. Norma..

____________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM, że takie krótkie, ale pisałam na szybko! :D
Zaskakujecie mnie moi kochani! Cieszę się, że było was tu już ponad 4000!<3
Kocham was<3
Dali byście radę dobić do 20 komentarzy? ;D
Pytania to tu -> http://ask.fm/themouseKSF
Pozdrawiam!<3
- Mamy problem, bardziej to ja mam problem..
- Cześć, co jest? - zmarszczyłam czoło, a on spojrzał na mnie jakby błagał o litość.
- Mogę umyć u ciebie części, bo mamy małą awarię u nas.. - jęknął.
- Spoko, nie ma sprawy. Możemy Ci pomóc jeśli chcesz! - wstałam odkładając kubek.
- Jezu, kocham Cię! - uścisnął mnie szybko i wybiegł na zewnątrz. Wiktoria wybuchnęła śmiechem i szturchnęła mnie łokciem.
- Co?
- Nic, powiedział, że Cię kocha..
- Zamknij się!- zaśmiałam się i trzepnęłam ją w głowę. Po odstawiałam rzeczy tak, aby było widać, że to zlew. Chwilę później Patryk podjechał busem, z którego powyjmował części. Jeszcze nawet nie zabraliśmy się za błotniki, a już byliśmy cali mokrzy. Norma..

____________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM, że takie krótkie, ale pisałam na szybko! :D
Zaskakujecie mnie moi kochani! Cieszę się, że było was tu już ponad 4000!<3
Kocham was<3
Dali byście radę dobić do 20 komentarzy? ;D
Pytania to tu -> http://ask.fm/themouseKSF
Pozdrawiam!<3