Przebudziłam się, wyprostowałam i rozejrzałam dookoła. Filip w ciszy wpatrywał się w jezdnię, Zengi spał, a Patryk z słuchawkami na uszach gapił się w szybę. Automatycznie uśmiechnęliśmy się do siebie i spojrzeliśmy na Grzesia. Brat spojrzał przez lusterko z wielkim bananem na twarzy. Dudek powoli wyjął z torby śmietanę, i zaczął smarować śpiącemu dłoń.
- Skąd ty...- Nie pytaj. - uśmiechnął się łobuzersko. Dmuchnęłam delikatnie w nos Zengiego, tak żeby mu przeszły dreszcze. Kawał się udał, Grześ wysmarował sobie twarz śmietaną. Śmialiśmy się z tego całą drogę.
<Kanapka>
Tak! Yea! Udało się! Wygrałam! Przekroczyłam linię mety i od razu podjechałam do boksu. Rzuciłam się Filipowi na szyję, ale nie ogarniałam gdzie są pozostali.
- Gdzie chłopaki? - spytałam zaniepokojona.
- Idą! - Tym razem to oni rzucili się mi na szyję. Moje pierwsze w życiu zwycięstwo! Sędzia wyczytał nazwiska i zawodnicy wskoczyli na podium, w tym ja. Wrzucili na mnie wieniec kwiatów, wręczyli puchar i szampana. Polałam się z chłopakami, całkiem sympatyczni byli. Poznaliśmy się, jeden nazywał się Piotr, a drugi Eryk. Po całej imprezie pakowaliśmy się do busa. Wskoczyłam do niego wrzuciłam kwiaty, puchar spakowałam do torby. Czekała nas znowu długa podróż, więc postanowiliśmy jeszcze coś zjeść za jednym razem uczcić zwycięstwo. Weszliśmy do pobliskiej knajpki. Cała ludność tam zebrana spojrzała się w naszą stronę, zapadła cisza. Staliśmy tak nie wiedząc co się dzieje, po chwili wszyscy zaczęli klaskać brawo. Ruszyliśmy do wolnego stolika mijając siedzących tam osobowości. Zaczęli mi gratulować klepiąc po plecach.
- Zaczynasz być sławna.. - rzucił cicho mi przez ramię Grzesiek. Usiedliśmy do stolika i zamówiliśmy jedzenie i oczywiście po procencie (oprócz Filipa, bo prowadził). Siedzieliśmy tak z dobre półtorej godziny, rozmawiając o niektórych błędach w mojej jeździe.
- No, to teraz ja poznałem bardziej motocross zza kulis to teraz ty poznasz żużel. Za tydzień jeździmy u nas z Lesznem. - Patryk wskazał brodą na Zengotę.
- Lesznem? aaaa bo ty podpisałeś! Przyzwyczaiłam się do Częstochowy. - machnęłam ręką. - Ok, nie ma sprawy. Tylko mam warunek.
- Jaki? - spytał Zengi, a ja pochyliłam się w ich stronę.
- Weźmiemy Gosię, bo ona i Pawlicki ten teges.
- Spoko - zaśmiał się Patryk. Pośmialiśmy się jeszcze chwilę z żartów Filipa, zamówiliśmy to samo na wynos i ruszyliśmy w drogę.
Dojechaliśmy w końcu do domu, Filip podjechał busem, a ja otworzyłam warsztat i zaczęłam z chłopakami wypakowywać motory i skrzynki. Po robocie rozsiedliśmy się w garażu z browarkami. Robiło się ciemno więc przenieśliśmy się do mieszkania. Impreza się zaczęła.
<trololooo>
Przebudziłam się, leżałam na fotelu. Rozejrzałam się dookoła, Filip spał na podłodze, a Grześ na kanapie. Nie chciałam wiedzieć co się działo wczoraj w nocy.. Wstałam powoli i chwiejnym krokiem ruszyłam do lodówki. Wyjęłam zimnego Lecha i łyknęłam dużego łyka. Wróciłam do salonu, wyjrzałam przez okno. Lał deszcz, a na schodach siedział Patryk. Wyszłam i usiadłam obok niego. Wpatrywał się przed siebie popijając procenta.
- Nie śpisz? - mruknął.
- Jak widać. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Nad czym tak myślisz?
- Nad życiem. - spojrzał na mnie.
- Mhm.. - westchnęłam i spojrzałam w bok.
Mimo iż stwierdziliśmy, że to nie ma sensu, czułam, że go to dręczy. Jego zachowanie go zdradzało, gdy był sam to stawał się taki nieobecny. Niepokoiło mnie to. Zaczęło coraz bardziej padać. Siedzieliśmy pod daszkiem, więc nie kapało nam na głowy. Dokończyłam piwo i wyszłam na ulewę.
- Co ty robisz? - zaśmiał się.
- Idę na spacer, idziesz? - uśmiechnęłam się szeroko, a on bez słowa wstał. Padało jak za czasów lipcowych derbów. Szliśmy chodnikiem, cali mokrzy. Skręciliśmy do pobliskiego parku.
- Może już wracajmy? Zaczyna się błyskać..
- Oj tam wymiękasz. - machnęłam ręką i usiadłam na ławkę, może nie na ławkę, a na oparcie ławki. Splótł ręce na piersi i stojąc na przeciwko mnie zrobił minę typu " z kim ja się zadaję". Uśmiechnęłam się tylko. Stał tak jakiś czas, zaczynało padać jeszcze mocniej.
- No co tak stoisz? - uniosłam brew.
- Czekam, aż ty wymiękniesz..
Prychnęłam w odpowiedzi. Przyglądaliśmy się sobie nawzajem. Zaczęłam odkrywać jego wdzięki. Stał jakieś pół metra od ławki. Jego jasna mokra koszulka przylegała do ciała odkrywając chudy brzuch. Krótkie bojówki jakie miał na sobie również zrobiły się o kilka odcieni ciemniejsze. O trampkach już nie wspominam. Przeczesał dłonią mokre nieziemskie włosy, za jednym razem przybierając im kształt potarganych, a drugą otarł twarz od wody. Na palcu u lewej ręki dostrzegłam wąsik, który sobie niedawno wytatuował. Jego ciemne oczy wpatrywały się w moją przemoczoną postać. Uśmiechnął się ukazując dołeczki a policzkach. Przeszły mnie dreszcze i zrobiło mi się ciepło od środka, ale nie chciałam tego po sobie poznać. W tym momencie zaczęło lać jeszcze mocniej niż na derbach. Chłopak uniósł brew do góry i ponownie przeczesał włosy. Wstałam z ławki, poczułam się naprawdę mokro.
- Już? Za mokro hm? - zaśmiał się uroczo, a ja w odpowiedzi pokazałam mu język. - To wracamy.
Szliśmy powoli, ponieważ nie chciałam wracać do domu. Z takim aniołem jak on mogłabym siedzieć godzinami. Wiem, przesadzam, ale on wyglądał jak anioł. Przyznacie? Weszliśmy do domu, Zengiego już nie było.
- Gdzie się szlajacie? - krzyknął Filip z kuchni.
- Twoja psychiczna siostra postanowiła wyjść na spacer! - odkrzyknął mu Patryk. Brat wyszedł do nas i wybuchnął śmiechem.
- Chcesz jakieś suche ubrania?
- Był byś taki miły?
Poszliśmy wszyscy na górę, Filip rzucił mu czystą koszulkę. Ten zdjął mokrą i założył czystą. Szybko wbiegłam do pokoju bo robiło mi się słabo na jego widok. Stanęłam na środku pokoju i walnęłam sobie z liścia. " Ogarnij się!!" krzyknęłam w myślach. Zdjęłam mokre ubrania i założyłam suchą ulubioną bluzę i jeansy. Poszłam na dół, chłopcy siedzieli w kuchni przy kolejnym browarze.
- Ciebie na serio pojebało?! - zwrócił się do mnie Filip, gdy tylko stanęłam przed jego oczami.
- Tak, pojebało mnie. - sięgnęłam do lodówki po colę.
- Widać, że się kochacie jak prawdziwa rodzina. - skomentował Patryk biorąc łyka.
- Potem, że chora będziesz! - kontynuował brat.
- Wyluzuj już! Nie bądź jak mama..
Chłopak westchnął i także łyknął dużego łyka. Usiadłam na blacie zaciągając się colą. Zapadła długa cisza, którą przerwał Patryk.
- Dobra, widzę, że przestało padać więc spadam do domu. Dzisiaj rodzice wracają z wakacji i będzie dziwnie jak wrócą do pustego domu.
- Spoko. - odpowiedziałam. Wstał i ruszył do drzwi.
- Koszulkę Ci oddam przy okazji!
- Nie ma sprawy.
- Dzięki! Cześć! - rzucił.
- Narazie. - odpowiedzieliśmy. Westchnęłam, zeskoczyłam z blatu i poszłam do pokoju. Ogarnęłam w pokoju, weszłam na fejsa. Pogadałam z Gośką o meczu. Cieszyła się jak dziecko. Poszłam się umyć i włączyłam sobie film na plazmie. Położyłam się na łóżku z popcornem. Znowu miałam mieszane uczucia. Przed oczami stanął mi obraz Patryka w deszczu. Wiem, że to oznacza tylko jedno, ale boję się tego słowa.
Usnęłam, śnił mi się.

Nie mam chwilowo weny..
Sorki, że musieliście czekać tak długo, ale byłam chora i nie miałam dostępu do komputera.
I sorki, staram się pisać długie ale mi nie słabo wychodzi ;D
Może być? :D Jakieś pytania? To proszę tutaj --> http://ask.fm/themouseKSF
Dzięki za tyle komentarzy! Liczę na więcej, więc:
15 komentarzy ----> następny wpis!! ;p
Pozdrawiam<3
P.S.
Zapraszam na mojego własnego bloga! --> http://mycompactdisc.blogspot.com/